- Nie wierzę, że się na to zgodziłam.- powiedziałam, gdy siedzieliśmy już w samolocie.
- Nie miałaś skarbie nic do gadania.- zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
Właśnie jedziemy do Chicago, fajnie co? Tylko, że dowiedziałam się o tym wczoraj i jestem w szoku, że rodzice się na to zgodzili. Nadal jestem na Justina zła, że nie chciał mi tego wcześniej powiedzieć, ale nie mogę być na niego długo obrażona. Uczucie którym go darze jest nie do opisania a ludzie, gdy są zakochani robią różne rzeczy.
- Livii.- ktoś mnie szturchnął, a ja otworzyłam oczy.
Usnęłam na ramieniu Justina, a on przez cały lot trzymał mnie za rękę.
- Hym?- powiedziałam.
- Wstawaj, zaraz lodujemy.- pocałował mnie w czubek głowy.
Zapięłam pas i jakieś dziesięć minut później byliśmy już na ziemi. Zanim wyszliśmy z pokładu i wzięliśmy nasze bagaże minęło z dwadzieścia minut. Na lotnisku było dużo osób i właśnie tego tutaj nienawidzę. Ludzie przepychają się tylko po to żeby szybko dojść do kolejki na odprawę. Justin trzymał mnie mocno za rękę dopóki nie wyszliśmy z lotniska. Złapaliśmy szybko taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Dobrze musi znać to miasto, bo bez problemu podał adres i wiedział gdzie mamy się udać. Na miejscu zapłacił kierowcy, wzięliśmy nasze bagaże i weszliśmy do hotelu.
- Dzień dobry.- powiedział i uśmiechnął się uprzejmie do dziewczyny, która od razu się do niego śliniła.
Czy wszystkie recepcjonistki muszą być takimi dziwkami!?
- Poproszę jeden pokój z podwójnym łóżkiem.- powiedział, a ona schyliła się po klucz pokazując przy tym swój biust... A raczej jego brak.
- Proszę bardzo. Życzę miłego pobytu.- wyszczerzyła się i podała mu kluczę specjalnie przy tym dotykając jego dłoni.
- Oj będziemy.- powiedziałam i się wrednie do niej uśmiechnęłam.
Justin się tylko zaśmiał, a ona stała jak zamurowana.
- Ktoś tu jest zazdrosny.- powiedział śpiewnym głosem, gdy czekaliśmy na windę.
- Oh proszę ciebie- prychnęłam.- Widziałeś ją? Jakby mogła to by się rozebrała i rozszerzyła przed tobą nogi.
- To chyba dobrze, że jestem taki przystojny co?- zapytał i się zaśmiał.
- I tak bardzo skromny.- dodałam i ze śmiechem weszliśmy do windy.
Nasz pokój był prawie na końcu korytarza. W sumie pokój jak pokój. Jasne ściany, na środku wielkie łóżko, obok dwie szafki noce, na przeciwko telewizor i drzwi do łazienki.
- Na ile zostajemy?- zapytałam, gdy wyciągałam ciuchy z walizki.
- Na trzy dni. Jutro pójdziemy do Marii.- wyjaśnił.
- Do kogo?- popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Marii, tej co ci mówiłem. Ma knajpkę niedaleko. Zawsze jak wracałem z...- zatrzymał się.
- Dobra, przecież wiem. Po prostu to powiedź.- machnęłam ręką.
Justin nie lubi o tym mówić przy mnie, bo wie, że się denerwuję.
- Ze zlecenia to do niej wpadałem na kolacje.- dokończył.
- Rozumiem.- powiedziałam.
- Jest naprawdę świetna. Sama zobaczysz.- uśmiechnął się.
- Skoro tak mówisz.- powiedziałam, a on do mnie podszedł i objął mnie w talii.
- Nada źle się z tym czuję, że ci tego nie powiedziałem.- spuścił głowę.
- Daj już spokój- podniosłam jego podbródek.- Nie musisz się źle z tym czuć. Próbuję się postawić na twoim miejscu i sama nie wiem czy byłbym w stanie powiedzieć ci prawdę od razu.- wyjaśniłam.
- Naprawdę?- wygiął usta w podkową.
- Naprawdę.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko w usta.
- Co chcesz dzisiaj robić?- zapytał patrząc na mnie.
- Hym, możesz mi pokazać miasto?- odpowiedziałam pytaniem.
- Z chęcią madam.- powiedział na co wybuchłam śmiechem.
- Dobrze mój sługo.- próbowałam powstrzymać śmiech, ale teraz Justin się zaczął śmiać.
Przebraliśmy się tylko i poszliśmy razem na miasto. Poszliśmy do parku, później chodziliśmy po mieście i po jakiś trzech godzinach postanowiliśmy coś zjeść. Byliśmy w galerii handlowej i muszę przyznać, że robi wrażenie. W sumie, wszystko w tym mieście mi się podoba. Mogłabym tu zamieszkać.
Około dwudziestej pierwszej wróciliśmy do hotelu. Nie muszę chyba przypominać, że ta głupia recepcjonistka gwałciła MOJEGO chłopaka wzrokiem.
- Jestem padnięty.- stwierdził Justin i rzucił się na łóżko.
- Ja też. Zaraz nogi mi odpadną.- położyłam się obok niego.
- Może obejrzymy jakiś film?- zapytał i zerknął na mnie.- Chociaż jak tak na ciebie patrzę, to mogę oglądać tylko ciebie.- uśmiechnął się cwanie.
- Nie licz na za dużo.- wystawiłam mu język, a on się na mnie położył.
- Co powiedziałaś?- zapytał przygniatając mnie.
- Złaź ze mnie grubasie! Jesteś ciężki.- śmiałam się i próbowałam go zrzucić.
- Niedobra dziewczynka.- powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Aaa! J-Justin p-przestań mnie łaskotać!- nie mogłam przestać się śmiać.
- Najpierw powiedź "Justin jest moim Bogiem i jest najseksowniejszy".
- Nigdy!
- Więc...- zaczął mnie łaskotać jeszcze bardziej... Chociaż nie wiem czy to jeszcze możliwe.-Powiesz?- zapytał z głupim uśmieszkiem.
- Nie!- śmiałam się.
- To nie przestane.
- Dobra, dobra!- krzyknęłam i czułam jak łzy od nadmiaru śmiechu spływają po moim policzku.
- Słucham.- uśmiechnął się i na chwilę przestał mnie łaskotać.
- Hjghfktioerb.- mruknęłam coś pod nosem.
- Co? Niedosłyszałem.- podniósł jedną brew rozbawiony.
- Justin jest moim Bogiem i jest najseksowniejszy! A teraz ze mnie złaź!- powiedziałam i go zrzuciłam.
On zaczął się śmiać, podniósł się i mnie pocałował.
- Naprawdę nie musiałaś kochanie.- powiedział.
- Weź, bo cię zaraz walne!
- Ooj już, już.- zrobił minę szczeniaczka i mnie przytulił.
- Dobra, ja idę się myć, a ty znajdź jakiś film.- oznajmiłam i wstałam.
Wzięłam z torby koszulkę- Justina i bokserki po czym poszłam do łazienki. Ściągnęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda od razu mnie odprężyła. Skończyłam myć włosy i ciało kiedy poczułam czyjeś ręce na biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina.
- Amm, teraz moja kolej.- powiedziałam marszcząc czoło.
- Wiem, ale nie chce tracić tyle czasu. Wiesz... Musimy obejrzeć film.- powiedział i się uśmiechnął.
- No jasne... Nie chcesz tracić czasu.- zaśmiałam się.
- Wiesz, że jesteś piękna?- zapytał i położył rękę na moim policzku.
- Cały czas mi to mówisz.- stwierdziłam.
- Bo to prawda.- powiedział i mnie pocałował.
Na początku to był zwykły pocałunek, ale chwilę później się pogłębił. Justin przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie, którego mu nie chciałam na początku dać, ale w końcu ścisnął mnie za pośladek przez co jęknęłam i to wykorzystał. Wplotłam palce w jego już mokre włosy, a on mnie podniósł. Zawinęłam nogi wokół jego pasa. W łazience robiło się coraz cieplej, a nasze oddechy przyśpieszyły. Justin wyszedł ze mną na rękach z pod prysznica i ruszył w stronę pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam był nade mną. Czułam, że jego kolega już jest gotowy, a w moim podbrzuszu aż się gotowało.
***
Po naszej "upojnej nocy" o 10:00 poszliśmy na śniadanie trzymając się za ręce. Ta noc była jedną z najlepszych szczerze mówiąc. Oprócz naszego... Tak właśnie, oglądaliśmy jeszcze później film, śmieliśmy się, rozmawialiśmy, aż Justin nie usnął.
- O której idziemy do Marii?- zapytałam, gdy jedliśmy śniadanie.
- Około czternastej.- powiedział.- Pójdziemy na obiad, bo teraz wątpię, że chcesz iść tym bardziej, że będzie kazała nam coś zjeść.- wyjaśnił.
- Tak, czternasta to dobra godzina.- oznajmiłam, a Jus się zaśmiał.
Poszliśmy się spakować do pokoju, ponieważ jutro wyjeżdżamy rano i nie będziemy mieć czasu. Jeszcze obejrzeliśmy jakiś serial w telewizji. Musiałam się przebrać i wybrałam to. Wyciągnęłam luźne ciuchy na jutrzejszą podróż. Zerknęłam na zegarek i była już 13:30.
- To się zbieramy.- powiedział Justin i poszliśmy złapać jakąś taksówkę.
Na pewno było łatwiej niż w Nowym Jorku. Tam złapać taxi to jest najtrudniejsza rzecz na świecie. Już jedzie do ciebie, ale nagle ktoś ci się wepchnie.
- Na pewno ją polubisz.- powiedział i położył rękę na moim kolanie.
- Jeśli mówisz, że jest taka wspaniała, to tak.- uśmiechnęłam się do niego, a on mnie pocałował w usta.
Chwilę później byliśmy na miejscu.
- Maria!- powiedział Justin, gdy weszliśmy do środka.
Kobieta stała za ladą. Odwróciła się i rozejrzała się zdezorientowana kto ją woła. Gdy zobaczyła kto to uśmiech na jej twarzy był tak duży i szczery. Podeszła do nas i mocno go uściskała. Już wiedziałam, że ta kobieta jest świetna.
- Justin kochany! Co ty tutaj robisz?- zapytała przyglądając się mu.
Miała taki sam gest jak moja babcia. Kładła dłonie na policzkach i się uważnie przyglądała.
- Obiecałem, że cię odwiedzę i...- przyciągnął mnie do swojego boku.- I przyjadę z Olivią.
- Ooo!- Maria uśmiechnęła się zachwycona i mnie przytuliła.- Witaj kochanie.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się.
- Mów mi Maria słodziutka. Justin miałeś rację jest przepiękna.- powiedziała, a ja się lekko zarumieniłam.
- Mówiłem, że jest.- powiedział dumny i pocałował mnie w skroń.
Poszliśmy usiąść do stolika. Knajpka była mała, ale przytulna. Wiem, że Maria prowadziła ją na początku z mężem, ale zachorował ciężko i zmarł.
- Opowiadajcie co u Was.- powiedziała, gdy przyniosła nam obiad.
Usiadła naprzeciwko nas.
- Wszystko dobrze. Lepiej mów co u ciebie. Jak zdrowie? Chociaż moim zdaniem nadal wyglądasz na kwitnącą osiemnastkę.- powiedział Justin zajadając.
- Ohh Justin, Justin ty wiesz co powiedzieć kobiecie.- zaśmiała się Maria, a ja z nią.
Tak, to prawda Justin zawsze wie jak onieśmielić dziewczynę, a w szczególności mnie.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Maria jest taką dobrą kobietą. Dowiedziałam się, że sama namawiała Justina żeby rzucił swoją wcześniejszą "pracę".
- Jak widzę to dobrze wam się układa.- uśmiechnęła się kobieta.
- Bardzo.- odpowiedziałam.
- To dobrze. Widać, że się kochacie. Jak Justin był tutaj parę miesięcy temu, to jeszcze nigdy nie widziałam go takiego szczęśliwego, a teraz jak jesteście tutaj we dwójkę to nie mogę się na was napatrzeć.- stwierdziła.
- Przy niej jestem zawsze uśmiechnięty.- powiedział.- To mój aniołek.- przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.- Bardzo ją kocham.
Około 21:00 wróciliśmy do hotelu. Obiecaliśmy Marii, że ją jeszcze odwiedzimy i to nie raz. Poszłam się umyć i położyłam do łóżka. Czekałam na Justina aż się wykąpie i położy obok mnie. W końcu przyszedł i leżał na moim ramieniu.
- Kocham cię.- powiedział.
- Ja ciebie też.- pocałowałam go w czubek głowy.
- Wiesz... Nigdy ci tego nie mówiłem, ale ja jeszcze nigdy nie byłem taki zakochany. Nie mogę wytrzymać bez ciebie nawet jednego dnia. Jesteś dla mnie wszystkim. Nigdy nie będę w stanie cię przeprosić za krzywdę, którą ci sprawiłem i nie będę w stanie podziękować za to co dla mnie zrobiłaś. Dzięki tobie chce znów żyć. Znów chce cieszyć się życiem i chce resztę niego spędzić z tobą... Chce żebyśmy mieli gromadkę dzieci, psa, duży dom z ogrodem. Ja będę pracował i, gdy będę wracał z pracy dzieci będą na mnie wskakiwać szczęśliwe, a ty będziesz czekać na mnie z obiadem i będę ci codziennie dziękował. Chce się z tobą kłócić, a później uprawiać seks na zgodę.- Justin mówił cały czas leżąc na moim ramieniu.
Zaśmiałam się na ostatnią część.
Gdy to mówił łzy spływały po moich policzkach.
- Chce żebyś została ze mną już na zawsze. Chce żebyśmy wzięli ślub... Ale to wszystko tylko, jeśli ty też tego chcesz.- wtedy podniósł głowę i zobaczył, że płaczę.- Ej, nie płacz.- podniósł się i mnie mocno przytulił.
- Chce. Chce zostać z tobą na zawsze, zawsze chciałam. Chce wziąć z tobą ślub i mieć gromadkę dzieci. Chce żebyśmy uprawiali seks na zgodę i nie tylko. Chce żebyś mnie kochał na zawsze i chce się z tobą zestarzeć.- powiedziałam patrząc na niego i wciąż płacząc.
- Kocham cię bardzo.- przytulił mnie.- I będę cię kochać. Będę cię kochać do końca życia.
- Ja ciebie też. Na zawsze.- powiedziałam i złączyłam nasze usta.
A oto ostatni rozdział!
Jest to chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam.
Teraz wystarczy czekać na epilog, który pojawi się już niebawem :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał...
Proszę dodajcie komentarz, to tylko chwila dla Was :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Przykro mi , że to ostatni rozdział ale jest cudowny! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog (:
Jeju nie wierze ze to juz ostatni rozdzial :(( zajebiscie sie czytalo to opowiadanie, podoba mi sie ze byloinne od reszty :) niech ci wpadnie nowy, inny pomysl na ff z justinem i pisz znowu bo cudownie ci to wychodzi ! Czekam na epilog i z nadzieja ze stworzysz drugie takie wspaniale opowiadanie :)) dziekuje ze pisalas to fanfiction i poswiecalas temu czas widac ze znasz sie na pisaniu :)) jeszcze raz dziekuje. Kocham cie :*
OdpowiedzUsuń@mybiebzo
Szkoda,że to już ostatni,ale asdfghj :3
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog <3
@scute4
olaboga... kocham to<3 dzieki, ze pisanie tak zajebistej historii z niecierpliwoscia, ale i smutkiem czekam na epilog... nie chce, zeby to sie juz konczylo ;(
OdpowiedzUsuńO mój Boże... ostatni rozdział... a jestem na z tym opowiadaniem od początku..
OdpowiedzUsuńjeju.. ostatni rozdział.. cieszę sie że była tutaj od początku :) i rozdział jest świetny.. i końcówka taka słodka.. awwww.. *_*
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Ja wiem ze i tak z tego będą dzieci ^^ Wspaniały :)
OdpowiedzUsuńChce mi się płakać ... Dlaczego to się kończy ??? Kocham to opowiadanie i niec Ci Bóg w dzieciach za takie pisanie wynagrodzi.poza tym mam nadzeję że niedługo zaprosisz nas na jakieś inne nowe opowiaadaanie twojeg autorswa /@_Bieeeber_
OdpowiedzUsuńJacy oni słodcy *.* rozdział cudowny jak zawsze. Szkoda, że to już koniec przyzwyczaiłam się już do tego opowiadania. Czekam na epilog <3
OdpowiedzUsuńO jacie nie moge uwierzyć , że to ostatni rozdział. Rozdział świetny *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog.
Ps. Kocham twojego bloga <3
heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
OMG ! Idealny i najlepszy
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i szkoda że to już koniec.. <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobal ! :)
OdpowiedzUsuńGenialny :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i taaaak baaardzo smutno że ostatni :c :* /@BieberOliviaa
OdpowiedzUsuńa po epilogu bedzie kolejna część czy bedzie ko ko... koniec?:'(:'(
OdpowiedzUsuń