31 grudnia 2013

Rozdział 34

POV JUSTIN

Obudziłem się i zobaczyłem, że Olivia jeszcze śpi. Nie miałem serca jej budzić. Wyglądała tak pięknie. Przykryta kołdrą, która odsłaniała jej piegowate ramiona. Długie brązowe włosy i ciemno różowe usta dodawały jej urody. To aż niemożliwe jak można pokochać drugą osobę, że czasem dla jej dobra musimy ją zostawić. Tak już bywa, dlatego musiałem dać jej wolną rękę żeby żyła swoim życiem a nie zamartwiałam się moimi problemami bo taka już jest. W końcu będę musiał jej powiedzieć dlaczego to zrobiłem.
Nałożyłem bokserki i poszedłem do kuchni. Nalałem sobie szklankę wody i usłyszałem swój telefon. Leżał na blacie, zostawiłem go tu wczoraj. Zobaczyłem na numer i czułem, że moje mięśnie się napinają. Muszę to odebrać...
- Tak?
- Bieber? Masz towar.- powiedział na dzień dobry.
- Nie chcę.- przekręcałem szklankę w dłoni.
- Co?- powiedział lekko podenerwowany.- Nie ma nie chce.
- Nie będę ci woził pieprzonego towaru. Kończę z tym!- zdenerwowałem się ale nie mogłem mówić głośniej żeby nie obudzić Olivii.
- Jak to nie chcesz wozić mi towaru!?- krzyknął.- Nie obchodzi mnie to! Siedzisz w tym gównie już dwa lata, nie wywiniesz się teraz.- powiedział gniewnie.
- Nie będę tego robił! Wiesz, byłem głupi zgadzając się na to.- wysyczałem przez zęby.
- Za późno.- powiedział i się rozłączył.
Myślałem, że zaraz coś rozwalę. Nie mogę tego robić! To były tylko szczeniackie zabawy. Będę sprzedawał narkotyki bo jestem taki odważny, bla bla, bla. Nie chcę już tego robić, to mnie nie jara tak jak kiedyś. Po za tym nie chcę żeby coś się stało Livii. Ci idioci są zdolni do wszystkiego.
- Kto zdzwonił?- usłyszałem za sobą delikatny głos i się odwróciłem.
Olivia stała oparta o framugę drzwi. Miała na sobie moją białą koszulkę, która sięgała jej prawie do kolan, lecz prześwitywały jej czarne majtki.
- Amm, nikt ważny.- podrapałem się po karku i próbowałem na nią nie patrzeć.
- Jesteś zły.- powiedziała i widziałem jak się do mnie zbliża.- Nie kłam mnie Justin.
- Nic się nie stało kochanie.- odwróciłem się w jej stronę i objąłem w talii.- Nie okłamuję cię.
- Mówisz prawdę?- podniosła jedną brew.
- Tak.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta.
- Dobrze. Co chcesz na śniadanie?- odsunęła się ode mnie i zaczęła szukać coś w lodówce.
Nie mogłem oderwać od niej oczu. Sposób w jaki się porusza i ta idealna figura.
- Justin.- odchrząknęła.- Możesz przestać mnie lustrować i się skupić?
Kurwa! Złapała mnie.
- Wiesz skarbie to jest trudne.- oblizałem usta i do niej podszedłem.- Lubię jak nosisz moje ciuchy, ale lubię też jak ich nie nosisz.- wychrypiałem jej do ucha.
Dziewczyna głośno westchnęła i zamknęła lodówkę.
- Czyli nie chcesz nic, okey.- uśmiechnęła się i podeszła do blatu. Wyciągnęła kubek i nalała sobie wody po czym podeszła do wyspy i na niej usiadła.
- Żałujesz tego co wczoraj zrobiłaś?- wypaliłem nagle i na nią popatrzyłem.
Dziewczyna się chyba tego nie spodziewała bo zachłysnęła się piciem.
- C-co?- kaszlała a ja do niej szybko podszedłem i poklepałem po plecach.
- Tego co robiliśmy wczoraj. Ja, ty, wiesz...
- Wiem.- nie dała mi dokończyć.- Nie żałuję.
- Na pewno?- położyłem ręce po obu jej bokach.
- Jesteśmy parą, to normalne.- zawiesiła ręce na mojej szyi.
- Wiem, ale nie chcę żeby było, że cię zmusiłem.- zacząłem się zamartwiać.
- Justin!- pisnęła oburzona. Złapała moją twarz między dłonie żebym na nią spojrzał.- Do niczego mnie nie zmusiłeś.- popatrzyła w bok i zagryzła wnętrze policzka.- Chciałam tego.- popatrzyła na mnie a mnie zamurowało. Dziewczyna na moją reakcję głośno westchnęła.- Mówisz, że nie możesz mi się oprzeć, ale ty też na mnie działasz. Potrzebujemy siebie nawzajem... Może to było za szybko, ale ja już nie mogłam wytrzymać.- przyznała.
- Za szybko?- spytałem rozbawiony.- Chyba po prawie ośmiu latach związku to jest normalne nie uważasz?- podniosłem jedną brew i czekałem na jej reakcję.
- Co?- zrobiła duże oczy a wybuchłem śmiechem.
- Wiesz... My ze sobą z sumie nie zerwaliśmy.- bawiłem się jej ramiączkiem od koszulki.- W ogóle to wszystko było takie śmieszne jak teraz na to patrzę.
- O czym mówisz?- przyglądała mi się uważnie.
- Nie mogliśmy się nawet nazywać parą. Mieliśmy po dziewięć lat, to nie była miłość.
- Co!?- popatrzyła na mnie zszokowana.- Jak nie była miłość? Przecież ja cię kocham.
- Tak, ja ciebie też.- zaśmiałem się.- Ale my po prostu byliśmy od siebie uzależnieni. Nie wiedzieliśmy co to miłość.
- Jak nie wiedzieliśmy?- nadal była oburzona.
- To.- złapałem jej dłoń i położyłem na swoim sercu.- Co czujemy do siebie teraz jest silniejsze. Rozumiemy co to miłość... Przynajmniej ja zrozumiałem, gdy miałem czternaście i za tobą tęskniłem.- spuściłem głowę.
- Rozumiem cię.- podniosła mój podbródek.- To nie była miłość, faktycznie.- uśmiechnęła się.- Ale byłeś dla mnie bardzo ważny, nadal jesteś.- pocałowała mnie w usta delikatnie.
- Ty dla mnie też, choćby nie wiem co.- uśmiechnąłem się i usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Pójdę.- powiedziała i poszła otworzyć.

POV OLIVIA

- Heej!- krzyknęła Elena i mnie przytuliła.
- Cześć.- zaśmiałam się i przywitałam ze wszystkimi.
- Jak tam gołąbeczki?- zapytał Ryan, gdy już byliśmy w kuchni.
- Normalnie?- zapytałam podejrzliwie.
- Jak się czujecie?- zapytała Lily.
- Ja dobrze.- wzruszył ramionami Justin.
- Już lepiej, tylko mnie brzuch trochę boli.- powiedziałam.
- Byłaś u lekarza?- zapytał Ryan.
- Nie. Po co?
- Może jesteś w ciąży.- powiedział poważnym tonem i zaraz się zaśmiał.
- To nie jest śmieszne idioto.- warknął Justin.
- Dla mnie tak.- nadal się śmiał.

*

Babcia zadzwoniła tylko się zapytać czy wszystko jest w porządku i jak się czujemy. Nie mogła przyjechać bo idzie dzisiaj pozałatwiać sprawy. Nie miałam jej tego za złe, w końcu i tak dużo dla mnie robi jak nie ma rodziców. Jeśli mowa o nich to wracają już w sobotę wieczorem bo z nimi wcześniej rozmawiałam. Cieszę się, ale wtedy Justin nie będzie już u mnie spał... Szkoda.
- To co robimy w sylwestra?- zapytał Chaz, gdy siedzieliśmy w salonie.
Byłam oparta o kanapę a nogi trzymałam na Justinie. Byliśmy przykryci kocem bo było mi zimno. Miny wszystkich, gdy weszli do salonu i zobaczyli nasze posłanie na podłodze. Wytłumaczyłam im szybko, że nic się nie działo, tak jakby, ale nie muszą o tym wiedzieć.
- Jest dopiero połowa października.- przewróciła oczami El.
- Ale musimy wiedzieć czy wynajmować jakiś klub. Trzeba miejsca rezerwować.- wytłumaczył.
-Jeszcze ustalimy, gorzej ze świętami.- jęknęła Lily.
- Dlaczego?- zapytałam marszcząc brwi.
- Mama chce jechać na święta tym razem do babci.- wyjaśniła.
- Przecież zawsze przyjeżdżała do was.- powiedziała El.
- Tak, ale jeszcze ciocia będzie i nie chcą się wszyscy wlec samolotem.- mówiła pozbawiona emocji.
- No to będziemy musieli się jakoś zorganizować.- westchnęłam.
- Jeszcze nad tym pomyślimy. Mamy czas.- powiedział w końcu Justin.

*dwa miesiące później*

Pamiętacie jak rozmawialiśmy wszyscy i mówiliśmy, że mamy jeszcze dużo czasu do świąt? Tak właśnie za dwa dni jest wigilia a ja z Eleną i Lily szukamy prezentów. Lil namówiła babcię i ciocię żeby do nich przyjechali na święta bo będę mogły zostać od razu na sylwestra. W sumie każda wymówka jest dobra.
-Co ja mam kupić Justinowi?- powiedziałam, gdy już chodziłyśmy trzy godziny po centrum handlowym. Kupiłam już wszystkim prezenty, oprócz Justinowi. Nienawidzę kupować prezentów chłopakom. Nigdy nie wiem co.
- Ja też nie wiem co kupić Chazowi.- westchnęła zrezygnowana Lily.
Właśnie wracając do niej... W końcu się doczekaliśmy dnia, że są razem. Tak długo to trwało ale się opłacało. Widać, że są ze sobą szczęśliwi i to jest najważniejsze.
- Może jakieś perfumy?- zaproponowała Elena.
- Perfumy?- powiedziałam jednocześnie z Lil.
- Dobra, tylko chciałam pomóc.- podniosła ręce w geście obronnym.
- Nie, ja naprawdę nie wiem.- powiedziałam zrezygnowana i usiałam na ławce.
Było mi już ciężko. Miałam około siedem toreb. Kupiłam nawet już prezent Nickowi... No, ale co się dziwić on jest mały, więc kupiłam mu jakąś grę na PSP. Niech się cieszy. Nawet tacie, dziadkowi i wujkowi! A Justin? Nie wiem. To jest takie trudne. Nie kupię mu perfum ani żadnej koszulki.
- Ja kupiłam Ryanowi perfumy.- powiedziała El i usiadła obok mnie.
- Bo truł o nich od dwóch miesięcy, że nie może ich nigdzie znaleźć. - jęknęła Lily.
- Tak, dlatego nie musi już kupować ich sam a ja mam go z głowy.- uśmiechnęła się zadowolona.
- Nie pomagasz.- skarciłam ją wzrokiem.
- Gdzie ty je mu kupiłaś?- zapytała zaciekawiona Lily.
- Na internecie.- wzruszyła ramionami.
- Może tam coś znajdziemy.- powiedziałam z nadzieją, ale zaraz znów posmutniałam.- Nawet jakbyśmy coś zamówiły to by nie zdążyło dojechać. Poczty są zawalone przeróżnymi kartkami i paczkami.
- Też prawda.- powiedziały.
- Dobra coś się wymyśli.- powiedziałam i wstałam.- Chodźmy coś zjeść, może nas olśni.
- Jestem za!- oznajmiła uradowana Lil.
- Ja też.- zaśmiała się Elena.
____________________________________________________
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ






18 komentarzy:

  1. Świetny, genialny rozdział
    kocham twojego bloga :)
    Jest boski
    @Hazza_OMFG

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny jak zawsze ♥ uwielbiam czytać twoje opowiadanie *.* I również ci życzę szczęśliwe nowego roku ;D czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny fajny rozdział ;d
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział.. Nie marudź.. mi się podoba.. Czekam na kolejny <3 ILY

    OdpowiedzUsuń
  5. omg. jfsigahguhgksbhghdjgkshs zajebiszcze1!! *,*
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny jest kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :) Dziękuje... kocham Cię <3 to jest jedno z najlepszych opowaiadań! Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspanialy rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow super czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to opowiadanie *____*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny <3
    przeczytałam dziś całość i naprawdę bardzo ciekawie piszesz ;*
    czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń