POV OLIVIA
- Co chcesz?- odwróciłam się w jego stronę, ale on nadal trzymał moją rękę.
- Porozmawiajmy.- popatrzył na mnie.- Proszę.- dodał po chwili lekko znudzony.
- Justin nie mamy już o czym rozmawiać. Nie widzisz tego, że cały czas się kłócimy.- westchnęłam, ale chłopak pociągnął mnie tak, że usiadłam znów na ławce.
- Posłuchaj.- zaczął i oblizał usta.- Nie możesz znów wyjechać.- patrzył mi prosto w oczy.- Masz tutaj przyjaciół, na których ci zależy. Masz mnie...- przerwał na chwilę.- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale możesz na mnie liczyć.- znów oblizał usta.- I ja po prostu... Nie dałbym rady gdybyś znów wyjechała.- spuścił głowę.
Czy on właśnie powiedział, że chce abym została?
Nie rozumiem go teraz. Raz się kłócimy a drugim razem zachowujemy się jakbyśmy się nigdy nie rozstali.
- Zostań, proszę.- szepnął i głos miał jakby chciał się rozpłakać.
- J-ja nigdzie nie jadę.- wyjąkałam.
Chłopak odetchnął.
- Nie ważne co się stało, nie mogę wyjechać. Nie zostawię was po raz drugi.- cały czas wpatrywałam się w niego.
- Przepraszam.- powiedział cicho.- Nie chciałem.
Nie wiem czemu, ale go przytuliłam. Zrobiło mi się go cholernie szkoda. Wiem, że się kłócimy, ale on też jest człowiekiem i ma uczucia. Znam go jak nikt inny i wiem jakie ma słabsze strony.
- Już.- uspakajałam go.- Przestańmy się kłócić, to jest męczące.- przycisnęłam go jeszcze bardziej do siebie.
- Też tak sądzę.- czułam, że się uśmiecha lekko.- Spróbujmy zrobić to dla naszych przyjaciół. Niech będzie tak jak dawniej.- podniósł głowę i na mnie spojrzał.
Kiwnęłam lekko głową.
- Chodź.- wstał i wystawił ręce w moją stronę.- Odprowadzę Cię.
- Nie trzeba.- złapałam za jego dłonie. Tak naprawdę nie chciałam iść sama do domu. Jest ciemno jak w dupie a ja boję się ciemności.
- Jest ciemno, nie będziesz szła sama.- wyjaśnił.
Już się nie odezwałam, po prostu szliśmy w ciszy.
- Olivia.- zaczął niepewnie.- Jak chciałabyś spędzić urodziny?- zerknął na mnie. Wyglądał tak niewinnie. Ręce miał włożone w kieszenie swoich spodni i cały czas patrzył na swoje buty.
- Hym, nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Nie zastanawiałam się nad tym, a dlaczego pytasz?- teraz ja na niego spojrzałam.
- Po prostu... W końcu robimy tobie imprezę i chciałbym wiedzieć jak ma wyglądać, to znaczy jak ty byś chciała żeby wyglądała.- podrapał się po karku.
- Zwykła impreza. Chcę żebyście tam byli i spędzili ze mną miło czas.- lekko się uśmiechnęłam.
- Okey.- oddał tym samym.
Później rozmawialiśmy na inne tematy, ale to wszystko było trochę niezręczne szczerzę mówiąc. Jakoś się za bardzo tym nie przejęłam, ponieważ w ogóle ze sobą rozmawiamy a to nowość.
- Dziękuję.- odwróciłam się w jego stronę, gdy podeszłam już do furtki.
- Nie ma za co.- ukazał swój najcudowniejszy uśmiech na świecie.
- To widzimy się jutro w szkole?- zapytałam nieśmiało.
- Tak, raczej tak.- zerknął w bok.- Nie mogę opuszczać, obiecałem to komuś.- dodał i lekko musnął mój policzek.- Do jutra.- szepnął i odszedł.
Stałam tam onieśmielona. O-on jeszcze pamięta naszą obietnicę.
*flashback*
(nawiązanie do 13 rozdziału, gdy mieli jechać na randkę)
Siedzieliśmy w parku na ławce. Nogi miałam owinięte wokół jego pasa. Patrzyłam na każdy detal jego twarzy. Jest taki perfekcyjny...
- Nie patrz tak na mnie.- zaśmiał się.
- Nie mogę oderwać od ciebie wzroku.- przegryzłam dolną wargę.
- I mi to mówisz?- podniósł jedną brew.- Na moich kolanach siedzi najpiękniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widziałem.
- Tak? Gdzie?- odwróciłam się na co chłopak zaśmiał.
- Ty. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.- powiedział i wtulił się w moje ramie. Ciepły oddech zaczął łaskotać moją szyję. Zaczęłam się wiercić i głośno śmiać.
- Justin! Przestań to łaskocze!- krzyczałam przez śmiech.
- Co?- zgrywał głupka.
- To! Dobrze wiesz, że łaskocze mnie jak tak robisz.- nadal się śmiałam.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę aż powiedziałam, że musimy wracać, ponieważ jutro do szkoły.
- Nie chcę.- jęknął.
- Musisz.- powiedziałam stanowczo.- Ja też nie chcę, ale ty masz już dużo opuszczone. Nie zdasz w końcu.
- Oliviaa.- przeciągnął.
- Juustin.- droczyłam się.
- Doobra.- poddał się.
- Obiecaj mi, że już nie będziesz opuszczał i uciekał ze szkoły.- popatrzyłam na niego.
- Obiecuję.- szepnął i musnął delikatnie moje ust.
*koniec flashbacku*
Pocałował mnie w policzek! Olivia uspokój się! Jesteś na niego zła! Odezwał się głos w mojej głowie. A pieprz się. Skarciłam samą siebie i poszłam do domu. Była już 21:34. Wow! Zagadałam się z Justinem. Wszyscy już na to wychodzi, że spali. Po cichu weszłam na górę do swojego pokoju. Szybko poszłam się umyć i położyłam się do łóżka. Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Justin pocałował mnie w policzek. Miał takie miękkie, ciepłe usta. Jak zawsze.
Gdybym chciała podsumować to co się dzisiaj stało, nie jestem w stanie. Jeszcze wczoraj powiedziałbym, że go nienawidzę a dziś? Nie wiem, to wszystko jest trudne do zrozumienia. Postawcie się w mojej sytuacji. Osoba, którą kochałeś nawet, gdy jej nie widziałeś siedem lat nagle cię wykorzystuję i teraz chce się pogodzić. Tak, głupie. Jestem naiwna. Ulegam mu pod każdym względem.
POV JUSTIN
Mógłbym siedzieć na tej ławce i przytulać ją całą noc. To co się stało przed jej domem. Poniosło mnie. Powiedziałem o parę słów za dużo i zrobiłeś coś czego nie powinienem. Wyszedłem na mięczaka. Mówiłem już, że przy niej się nim staje. Ta dziewczyna tak na mnie działa! Nic na to nie poradzę.
Pocałowałbym ją w usta, ale mogłaby się speszyć i mnie odepchnąć a wtedy wszystko by się znów zepsuło. Oczywiście, że nie chcę żeby wyjechała. Powiedziała to po raz drugi, po raz drugi przy naszej kłótni. Nienawidzę jak to mówi. Czuję się wtedy bezradny.
Gdy, ją pocałowałem czułem się tak jak wtedy, gdy byliśmy razem. Jak złapałem ją czułem, że trzymam w rękach cały swój świat.
POV OLIVIA
- Już wstaje ty popieprzony budziku!- warknęłam na budzik i go wyłączyłam.
Tak, rozmawiam z budzikiem. Wstałam senna i poszłam do szuflady po bieliznę. W łazience zrobiłam to co zawsze i ruszyłam do mojej garderoby.
- Nie wiem w co się ubrać.- powiedziałam sama do siebie.- Dobra biorę to.- chwyciłam rzeczy i wróciłam do łazienki.
Dzisiaj jest ciepło i to jest dziwne ponieważ, jest już prawie połowa października... I tak wezmę kurtkę. Właśnie! Zerknęłam na kalendarz, który leży na moim biurku i zobaczyłam 3 października. Za równe pięć dni moje urodziny! Jaka ja stara skończę siedemnaście lat. Westchnęłam i wróciłam do łazienki dokończyć to co robiłam. Gotowa zeszłam na dół na śniadanie.
- Cześć.- powiedziałam ospale.
- Hej kochanie.- uśmiechnęła się mama.- Siadaj.
Zrobiłam to co powiedziała i chwilę później jadłam już kanapki z serem i pomidorem. Popiłam jeszcze herbatą i byłam gotowa do wyjścia.
- Pójdziesz ze mną dzisiaj do babci i dziadka?- zapytała mama.
- Mogę iść.- wzruszyłam ramionami.
Dawno nie byłam u dziadków, ale oni ostatnio byli u nas na obiedzie.
- O której kończysz?- zapytała i chowała czyste naczynia do szafek.
- O 14:30.- oznajmiłam.
- Okey, będę na ciebie czekać.
- Dobra.- uśmiechnęłam się lekko.- Muszę już iść. Pa.
- Pa!
Wsiadłam do samochodu i jechałam niecałe dziesięć minut do szkoły. Zaparkowałam na parkingu i wyszłam. Nie chcę iść do szkoły, nie wiem jak mam się zachowywać przy Justinie.
- Hej!- ucałowała mnie wesoła Elana.
- Hej, hej.- zaśmiałam się. Ile ona ma w sobie radości. Przywitałam się jeszcze z Lily.
- Cześć piękna.- przywitał się ze mną Chaz.
- Siema przystojniaku.- pocałowałam go w policzek.
I tak samo było z Ryanem.
- Gdzie Justin?- zapytałam nie widząc chłopaka.
- Był tutaj zanim przyszłaś.- pokazał na miejsce obok siebie Ryan.
- Chyba Jasmine coś od niego chciała.- powiedział Chaz i we mnie się zagotowało.
To nie tak, że jestem zazdrosna! Tylko, że jak mamy się nie kłócić to ta suka w tym nie pomoże, lecz odwrotnie.
- Cześć.- usłyszałam za sobą i się odwróciłam. Od razu rozpoznałam głos.
- Cześć.- spotkałam się z jego brązowymi tęczówkami.
Chłopak podszedł krok bliżej i mnie przytulił. Wszyscy patrzyli na nas zszokowani, ale nic nie mówili.
Zaśmiałam się pod nosem i widziałam, że na usta Justina wkradł się uśmiech.
-Później wam powiemy.- oznajmiłam i poszłam w stronę swojej szafki. Wyciągnęłam książki i przyglądałam się scenie przed mną. Wszyscy zaczęli zadawać tysiące pytań Jusowi a on podniósł ręce w geście obronnym i powiedział, że ma ręce umyte w tej sprawie. Nasze spojrzenia znów się spotkały. Uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok. Co on ze mną robi. Ten uśmiech może zabić, dosłownie.
- Musimy pogadać!- teraz wszyscy naskoczyli na mnie.
- Spokojnie.- powiedziałam przez śmiech.
- Jak możemy być spokojni wiedząc, że nie skaczecie sobie do gardeł?- zapytał zirytowany Ryan.
- Myślałem, że właśnie tego chcesz.- Jus się odezwał.
- Tak! Pewnie, że chcę! Tak jak każdy.- pokazał na całą paczkę.- Ale to dziwne.
- Tak, też tak sądzę.- powiedziała Elena jakby nad tym wszystkim myślała.
- Dobrze, to wy geniusze myślcie dalej jak to się stało, a ja idę na lekcję.- oznajmiłam i poszłam.
- Ja też się zmywam.- powiedział szatyn i poszedł pod swoją salę.
Na lekcji siedziałam z Lily i jeszcze chwila to bym załatwiła jej darmową lekcję latania. Cały czas mnie dopytywała co się stało między mną, a Justinem.
- Lily.- szepnęłam.- Nic się nie stało. Postanowiliśmy wszystko złagodzić między nami.- wyjaśniłam.
- Yhym.- westchnęła i przyglądała mi się uważnie.- Ale jak?- zmarszczyła brwi, a ja bezwładnie upadłam na ławkę.
- To będzie długi dzień.- jęknęłam już znudzona tymi pytaniami.
POV JUSTIN
- Stary, ale jak to się stało?- dopytywał Chaz.
- No normalnie.- przewróciłem oczami.
- No, ale ona cię nienawidzi.- wyjaśnił.
- Wiem.- westchnąłem.
- Nie rozumiem was.- pachnął ręką i zaczął coś pisać w zeszycie.
Racja, ona mnie nadal nienawidzi i to będzie trwało wiekami zanim mi wybaczy. Jeśli w ogóle to zrobi...
Na przerwie poszedłem zanieść książki, a chłopacy nadal mnie dopytywali.
- Kurwa! Poczekajcie, aż my wam to powiemy.- powiedziałem im w końcu.- Ja nawet nie wiem od czego mam zacząć.
- Doobra.- westchnęli zrezygnowani.
- Do lunchu.- wskazał na mnie palcem Ryan.
- Okey.- przytaknąłem i wyjąłem książki.
Do lunchu dwie godziny, więc muszę sobie przemyśleć co ja mam powiedzieć.
Amm, wiecie postanowiłem przeprosić Olivię za to co jej zrobiłem, chodź ona nawet nie wie, dlaczego to zrobiłem.
Czujecie ten sarkazm? Nie wiem co powiem i tyle. Nie będę im przecież opowiadał wszystkiego w szczegółach. Chociaż na pewno by chcieli.
- Co teraz macie?- zapytała Lily i stanęła obok Chaza.
- Geografię.- odpowiedział jej z uśmiechem.
Albo mi się wydawało, albo to było dziwne. Zauważyłem, że Olivia też dziwnie na nich patrzy, czyli nie zwariowałem. Co tu się kurwa dzieję? Lily kręci z Chazem, Elena z Ryanem, a ja i Olivia jesteśmy sami.
- Dobra, to my idziemy.- powiedziała niepewnie Olivia przyglądając się scenie przed nami.
- Taa.- przytaknęła El. i pociągnęła Lil za rękę.
- Chodź gołąbku. Trzeba się edukować.- złapałem Chaza i poszedłem z nim i Ryanem na moją najukochańszą geografię!
Znowu sarkazm.
Jak na złość dwie godziny minęły w mgnieniu oka. Siedzieliśmy wszyscy przy stoliku i jedliśmy w spokoju aż Ryan nie przerwał tej najpiękniejszej chwili w moim życiu.
- No dobra jest lunch.- klasnął w dłonie.- Opowiadajcie.
- Właśnie.- wszyscy w tym samym czasie powiedzieli i nachylili się nad nami żeby wszystko lepiej słyszeć.
Zabiję cię kurwa Ryan.
Popatrzyliśmy na siebie z Olivią i nie wiedzieliśmy od czego zacząć.
- No więc...- postanowiła zacząć.- Spotkaliśmy się wczoraj w parku, to było całkowicie przypadkiem. Poszłam się przejść i siedziałam na ławce aż mnie ktoś nie przestraszył.- skarciła mnie wzrokiem a ja się zaśmiałem na to wspomnienie.- Zaczęliśmy rozmawiać i się pokłóciliśmy jak zwykle.- dodała.
- Powiedziała, że wyjedzie i zapomnimy, że w ogóle tu była.- wtrąciłem się.
- Co!?- wszyscy gwałtownie krzyknęli.
- Ale nigdzie nie jadę!- szybko wyjaśniła.
- Wtedy Justin powiedział, że...- nie dokończyła.
- Że nie dałbym rady, gdyby znów wyjechała.- powiedziałem cicho i patrzyłem na swoje ręce.
- Ojej!- zagruchała Elena i popatrzeliśmy na nią jak na idiotkę.- Przepraszam.- odchrząknęła.- Mówcie dalej.
- I ja powiedziałam, że nie jadę bo nie chcę was znów stracić.- dodała i na nas popatrzyła. Mimowolnie się uśmiechnąłem.- Postanowiliśmy, że nie będziemy się kłócić, ponieważ to jest męczące i wy też nie chcecie tego wysłuchiwać.- dokończyła.
Wszyscy się uśmiechali w naszą stronę, chyba byli z nas dumni, że tak postąpiliśmy. Po chwili cichy przypomniało mi się, że Olivia nie powiedziała czegoś.
- Przeprosiłem Livi!- powiedziałem po chwili ciszy i wszyscy popatrzeli na mnie zszokowani.- To znaczy Olivię.- szybko się poprawiłem.
_________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Niech beda razem ddoebohos
OdpowiedzUsuńOMB ten rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńOMB !! CUDO ! kocham cie ! kocham to ! *u* Livi ? awww <3 zdrobniale :D @YoBelieberPL czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńgfljglkdfhkjdkjfgd cudo! świetnyyy *,* fjshlrhfow już się nie moge doczekać nn <3
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Jejku słodko! <3
OdpowiedzUsuńJejku słodko! <3
OdpowiedzUsuńAwww oni są tacy słodcy <3 Cudowny rozdział <3 Awww mam nadzieje ze już się pogodzą na dobre i znów będą razem <3 czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńawwww
OdpowiedzUsuńjuż się nie kłócą jej !!!
OdpowiedzUsuńKocham to opowoadanie!!! Jest naprawdę wspaniałe...szkoda,że nie są razem.. ;(
OdpowiedzUsuń