29 listopada 2013

Rozdział 24

POV JUSTIN

- Wiem.- powiedziała szybko.- Sam mówiłeś, że do niczego nie doszło, więc nie ma o czym mówić.- wyjaśniła.
- Tak, ale mi chodzi też o wczoraj...- dodałem.
- Przytuliłam cię. Byłam pijana.- znów przerwała.
- Daj mi wreszcie dokończyć!- powiedziałem z lekkim zdenerwowaniem w głosie.
Nic nie powiedziała, więc kontynuowałem.
- To, że spaliśmy w jednym łóżku i, że mnie wczoraj przytuliłaś, rozumiem.- popatrzyłem prosto w jej oczy.- Ale wczoraj się stało coś jeszcze. Nie przezywamy się, rozmawiamy ze sobą a dzisiaj rano nawet się śmialiśmy. Nie cofasz się, gdy cię dotknę.- złapałem jej rękę, którą trzymała na podłokietniku. Miała lekko rozchylone usta i nie wiedziała co powiedzieć.
- Od kiedy zerwaliśmy, nie próbowałeś mnie nawet dotknąć.- wyrwało jej się.
- Bo byś nie pozwoliła. Znam cię Olivia.- zabrałem swoją rękę.- Wiem, że ta sytuacja była dziwna i powiedzieliśmy ostatnio żeby nie wchodzić sobie w drogę, więc najlepiej będzie żeby tak zostało.- popatrzyłem przed siebie na drogę.
- Tak, tak będzie najlepiej.- powiedziała cicho.- Udawajmy, że nic się nie stało.- popatrzyła na mnie i wyszła.- Pa.
- Cześć.- odpowiedziałem i pojechałem do domu.

POV OLIVIA

Co to do cholery było? Czemu on mi to powiedział? Znów się zaczyna... Weszłam do domu i poszłam od razu do siebie do pokoju.
- Cześć.- weszła za mną mama.- Jak było?
- Hej, dobrze.- rzuciłam torbę na łóżko.
- Co to za ciuchy?- popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ryana, musiałam pożyczyć.- westchnęłam.
- Przecież ty spałaś u Lily.- podniosła jedną brew.
- Amm... Tak, ale jednak spaliśmy u Ryana, nie było jego rodziców.- powiedziałam prawdę.
- Yhym. Dziwne, że powiedziałaś mi prawdę.- popatrzyła na mnie dziwnie.
- Czemu mam kłamać? Wiesz, że nie lubię.- wyjaśniłam.
- Wiem, ale czemu się nie uśmiechasz? Zawsze się śmiejesz jak kłamiesz.- podeszła do mnie.
- Mamo... Jestem zmęczona.- przeciągnęłam.
- Olivia.- usiadła obok mnie na łóżku.- Coś się stało. Widzę to.- położyła rękę na moim ramieniu.- Chodzi o Justina? Odwiózł cię.
- Nie, to znaczy po części.- powiedziałam smutno.- Posprzeczaliśmy się ostatnio, ale już jest dobrze.- musiałam to trochę załagodzić.
- No okey.- założyła mi jeden kosmyk włosów za ucho.- Ale pamiętaj, jeżeli jakiś chłopak cię kiedyś skrzywdzi, olej go. To oznacza, że na ciebie nie zasługuję. Jesteś za piękna, żeby się przejmować takimi rzeczami.- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło.
- Po mamie.- zaśmiałam się wraz z nią.
- Dobra, to ja już idę. Przyjdź na kolację później. Kocham cię.- przytuliła minie i wstała.
- Ja ciebie też.- odpowiedziałam.
Rozpakowałam torbę, poszłam się przebrać i, gdy ściągałam koszulkę czułam, że to Justina. Nie mogę mu jej oddać. Po za tym pozwolił mi ją zachować. Postanowiłam w niej spać. Tak, będę w niej spać. Ściągnęłam dresy Ryana i włożyłam do kosza na pranie. Usiadłam wygodnie na łóżku i włączyłam laptopa. Poszperałam na różnych stronach i wyłączyłam go. Zeszłam na dół zjeść kolacje. Nie wiedziałam, że spaliśmy wszyscy aż do prawie 15:00. Czas zasuwa.
- Siemanko.- powiedział tata i zrobił pozę "luzaka".
- Cześć.- wybuchłam śmiechem.
- Jak było mała?- zrobił dzióbek z ust i powiedział głosem jakiegoś słabego podrywacza.
- Mała?- znów wybuchłam śmiechem.- Ćpałeś coś dzisiaj?- podniosłam jedną brew.
- Niee, po prostu jestem wyluzowanym ojcem.- napił się wody ze swojego kubka.
- Aha.- popatrzyłam na niego jak na idiotę.- No to super, ale jak mnie spotkasz na mieście, to się do ciebie nie przyznam.- dodałam i poszłam w kierunku jadalni, gdzie wszyscy siedzieli i jedli już kolację.
- No ej! To ja już wolę być zwykłym tatą.- zrobił smutną minę.
- Dzięki Bogu.- udawałam, że dziękuję Bogu.
- Dobra, jedzcie już.- zaśmiała się mama.
- No, a tak w ogóle.- zaczął znów tata.- Jak było?
- Fajnie.- posmarowałam kanapkę masłem.
- Ile wypiłaś?- wypalił.
- Tato! Ja nie piję!- zbulwersowałam się.
- No tak, tak córciu. Zapomniałem.- powiedział jakby chciał mnie zaraz wyśmiać.
- Jesteś niemożliwy.- westchnęłam i zaczęłam jeść kolację.
Około 22:00 już wykąpana, w koszulce Justina położyłam się spać.

*

- Olivia.- usłyszałam cichy głos.
- Hym?- nawet nie otworzyłam oczu.
- Jedziesz ze mną zakupy?- zapytała mama.
- Yhym.- wymruczałam.
- To się ubieraj. Pochodzimy po sklepach.- oznajmiła i wyszła.
Zajebiście... Wymacałam mój telefon, który był pod poduszką. 11:03. Dobra, wstaję. Nie chcę przespać całego dnia. Wygrzebałam się i od razu poszłam do łazienki. Załatwiłam się, opłukałam twarz, uczesałam włosy i poszłam go garderoby po ciuchy. Wybrałam ten zestaw i wróciłam do łazienki umyć zęby, pomalować się i popsikałam się perfumą. W końcu zeszłam na dół.
- O! Już jesteś, to zjedź śniadanie i jedziemy.- uśmiechnęła się mama.
- Ok.- powiedziałam krótko i poszłam do jadalni gdzie wszystko na mnie już czekało.
Zrobiłam sobie kanapkę z serem i pomidorem do tego herbata i najedzona mogłam jechać na zakupy.
- Możemy już jechać.- oznajmiłam i chwilę później wyszłyśmy już z domu.
Pojechałyśmy do galerii handlowej. Mówiłam już, że kocham zakupy? Mogłabym chodzić całymi dniami.
- Olivia.- zaczęła mama, gdy chodziliśmy już po sklepach.- Co byś chciała na urodziny?- zapytała.
- Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Nic.
- Jak nic? Chcieliśmy z tatą dać ci pieniądze, ale pieniądze to nie prezent.- wyjaśniła.
- Zawsze dostaje pieniądze i jest dobrze.- zerknęłam na nią.
- No właśnie wiem, to może.. Sama nie wiem. Jakąś sukienkę, czy coś?- zapytała.
- Mam dużo ciuchów, ale muszę sobie kupić sukienkę i buty na urodziny.- uśmiechnęłam się.
- O! To ja ci kupię.- również się uśmiechnęła.- A tata może ci kupić tą bransoletkę.- dodała.
- Tak! Tylko srebrną i zawieszkę mówiłam już, którą chcę.- wytłumaczyłam.
- Okey.- przytaknęła.- Chciałaś ją na święta, ale to coś się wymyśli.- westchnęła.
- Dobra, jeszcze dużo czasu.- powiedziałam i weszłyśmy do "Reserved". Uwielbiam ten sklep. Mają ciuchy i młodzieżowe i eleganckie a ja właśnie taki styl lubię.
Mama zaczęła przeglądać przeróżne bluzki, swetry a ja poszłam do przymierzali z dwoma sukienkami, które znalazłam.
- O nie!- powiedziałam sama do siebie, gdy zobaczyłam siebie w białej rozkloszowanej na dole sukience.- Ta mnie pogrubia.- powiedziałam sama do siebie. Druga nie była lepsza... Postanowiłam, że zajdę jeszcze do innego sklepu a tutaj kupiłam sobie ładny sweterek i dwie pary jeansów. Dobrze, że odkładałam sobie pieniądze przez jakiś czas. Teraz są wyprzedaże, więc zaszaleję.
- To chodźmy może do River Island?- zapytałam mamę jak staliśmy już z naszymi torbami.
- Dobra, chodźmy może tam coś znajdziesz.- dodała.
Od razu rzuciłam się w poszukiwaniu jakiejś ładniej sukienki. Nie wiem ile ich przymierzałam... Szczerze mówiąc to mam w domu sukienki, ale albo na lato, albo na jakieś bale czy coś. W końcu postawiłam na czarną, obcisłą sukienkę. Mama powiedziała, żebym ją brała, więc nie zastanawiałam się długo. Do tego szukałam jeszcze butów i kupiłam wysokie czarne szpilki.
- Chodźmy coś zjeść.- powiedziała mama.- Nie chcę mi się robić dzisiaj obiadu, a tata z Nickiem zamówią sobie pizzę.
- Mi pasuję.- wzruszyłam ramionami i poszłyśmy do North Fish'a.
- Kocham tutaj jeść.- powiedziałam w pełną buzią.- Mają takie zdrowe i dobre żarcie.
- Noo.- przytaknęła mama, również z pełną buzią.- Dobra, jedzmy to jak cywilizowani ludzie, bo gapią się na nas jak na idiotki.- zaśmiała się.
- Albo jak na ludzi, którzy nigdy nie jedli.- też się zaśmiałam.
Później chodziliśmy jeszcze po sklepach, bo mama zażyczyła sobie nowym szpilek.
- Przecież masz ich tak dużo.- jęknęłam.
- Ale chcę ładne, klasyczne szpilki.- odpowiedziała dumna.
- Proszę.- podałam jej pierwszy lepszy but z półki.- Ten jest super, zaraz sprawdzę, czy jest twój rozmiar i do kasy idziemy.- powiedziałam szybko.
- Olivia.- powiedziała ze śmiechem.
- Co?- popatrzyłam na nią a później na buta, którego trzymałam w ręce.- Ahh, ty nie chciałaś raczej butów męskich.- skrzywiłam się na co mama wybuchła śmiechem.
W końcu około 17:00 byłyśmy w domu. Przedtem zrobiłyśmy zakupy do domu.
Tak, bardzo nie chciałam siedzieć w pokoju. Położyłam się na łóżko, oglądałam jakieś seriale, ale i tak mi się nudziło. Zeszłam na dół i powiedziałam mamie, że idę się przejść.
- Nie! Jest 19:06 i już ciemno się robi.- wyprzedził ją tata.
- Idę na koniec ulicy i z powrotem.- przewróciłam oczami.
- Nie.- powiedział stanowczo.
- Tak.- droczyłam się.
- Nigdzie nie idziesz.- wskazał na mnie palcem.
- Idę się przejść, bo jest mi duszno- jęknęłam.
- To idź na taras.- wzruszył ramionami.
- Tato! Daj mi iść. Będę za pół godziny,.- powiedziałam i wyszłam.
Faktycznie było ciemno. W sumie już październik, więc już wcześnie robi się ciemniej. Szłam w stronę parku. Musiałam mieć trochę ciszy. Lubię chodzić wieczorek, gdy jest cisza i spokój. Mijałam się z parami. Młodzi i starzy... Zrobiło mi się trochę smutno, bo też chciałabym być szczęśliwa. No niestety, zostałam po prostu wykorzystana. Usiadłam na ławce żeby wszystko przemyśleć.

POV JUSTIN

Od wczoraj nigdzie nie wychodziłem. Siedziałem w domu i bawiłem się z rodzeństwem, które wypytuje mnie cały czas kiedy przyjdzie znów Olivia. Bardzo ją polubili, ale co ja miałem im powiedzieć? Wiecie... On mnie nienawidzi. Po prostu mówiłem, że nie może bo ma dużo nauki i wszystko co tylko się dało. Nie chcę mi się siedzieć w domu. Ubrałem się i wszedłem na dół informując przedtem mamę, że wychodzę.
- Wróć wcześnie, masz jutro szkołę!- krzyknęła z kuchni.
- Okey!- odkrzyknąłem i wyszedłem.
Szedłem po prostu przed siebie, aż doszedłem do parku. Dobrze, że było mało ludzi. Tylko jakieś zakochane pary chodziły... Na ich widok od razu chciało mi się rzygać. Chciałem usiąść na ławce i zobaczyłem jakąś dziewczynę. Podszedłem bliżej. Olivia... Siedziała oparta i głowę trzymała ku górze z zamkniętymi oczami. Szedłem jak najciszej.
- Bu!- krzyknąłem i złapałem ją za ramiona.
- Aaa!- dziewczyna krzyknęła tak głośno, że parę osób się odwróciło. Zakryłem jej usta, ale szybko zabrała rękę.- Przestraszyłeś mnie idioto!- krzyknęła i jej klatka piersiowa nadal unosiła się bardzo szybko.
- O to mi chodziło.- powiedziałem przez śmiech i usiadłem obok. Nie mogłem się uspokoić.- Gdybyś widziała swoją minę!- złapałem się za brzuch.
- To nie jest śmieszne.- wysyczała przez zęby.
- Jest, nawet bardzo.- popatrzyłem na nią i gdyby wzrok mógł zabijać już bym nie żył.
- Nienawidzę cię, wiesz?- zmrużyła na mnie oczy.
- Wiem.- już powoli się uspakajałem.
- Mogłam dostać zawału.- powiedziała spokojnie patrząc przed siebie.
- Bez przesady.- zaśmiałem się cicho. Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Co tutaj robisz?- zapytała nie patrząc na mnie.
- Mógłbym spytać o to samo.- podniosłem jedną brew.
- Zapytałam pierwsza.- popatrzyła na mnie poważnie.
- Dobra.- podniosłem ręce w geście obronnym.- Poszedłem się przejść, a ty?
- Też.- znów popatrzyła przed siebie.
- Boże!- przeczesałem ręką włosy, a dziewczyna popatrzyła na mnie jak na idiotę.- Przestań być taka poważna, to jest denerwujące.
- O co ci chodzi?- skrzywiła się.
- Przestań się zachowywać jakbyś była cały czas na mnie zła.
- Bo jestem!- przerwała mi.
- To bądź, ale nie zachowuj się jak dziecko. Raz jesteś normalna i ze mną rozmawiasz a drugim razem udajesz twardą i mnie unikasz.- wytłumaczyłem.
- Ja się zachowuję jak dziecko?- wskazała ręką na siebie.- Ja?- zaśmiała się bez humoru.- Tylko, że ja nie jestem z kimś żeby go wykorzystać.- siedziała spokojnie.
Myślałem, że zaraz eksploduję.
- Będziesz mi to wypominać cały czas?- jęknąłem.
- Tak! Tak jak ty wypominałeś mi, że wyjechałam.- popatrzyła na mnie srogo.
- Dobra! Mam dość. Zróbmy tak.- popatrzyłem na nią i oblizałem usta.- Przestaniemy sobie to wypominać i zaczniemy od nowa. Co ty na to?
- Chyba sobie żartujesz?- zakpiła.- My od nowa? Proszę ciebie.- zaśmiała się.- Będzie tak samo jak wróciłam. Wszystko pięknie i znów się spieprzy.
- Czyli było pięknie?- przybliżyłem się do niej.
- Nie chodziło mi o to.- powiedziała od niechcenia.
- A o co?- położyłem ręce na oparciu za jej plecami.
- O to, że ci nie ufam i już ci to powiedziałam.- powiedziała stanowczo
- Ale będę próbował. Nadal mamy tych samych przyjaciół. Nie chcę żeby cały czas patrzyli jak się kłócimy.- wyjaśniłem i mój głos był całkowicie poważny.
- O! Masz jakieś uczucia.- powiedziała przesłodzonym głosem.
- Nie zaczynaj.- wysyczałem przez zęby.
-J a mam lepszy pomysł.- uśmiechnęła się sztucznie.- Może zrobimy tak, że ty nadal będziesz ze swoimi dziwkami i będziesz miał przyjaciół, a ja po prostu znowu wyjadę i zapomnimy co się stało.- wstała i chciała iść, ale złapałem ją za nadgarstek.
- Nie! Zaczekaj.
__________________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

11 komentarzy:

  1. niech Justin i Olivia zaczną w końcu normalnie rozmawiać, bo jak zawsze kończy się na kłótni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa rozdział świetny !!! :D
    chce jeszczeeeee *__*
    @Claudiaa95

    OdpowiedzUsuń
  3. omg! jsljgdjgdlkjgldjjkdfjd cudowneeeeeeee!! hhhhhfjkhjkdghifhshdfkshfjksiks kocham too! takie zajebiste *____* już się nie mogę doczekać nn <3
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  4. wooo ! ona nigdzie nie wyjedzie , nie zostawi ich ! kocham to ! <3 @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  5. zostanie :-) <3 super

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa co się będzie działo dalej :) Chciałabym żeby się znów pogodzili <3 Awww kocham twoje opowiadanie ! Świetnie piszesz <3 czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech beda razem vdodbdo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nn dlbir <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Uhuhuhu to się porobiło hehe . Kocham tego bloga bardzo . Czekam na nn ;* @BieberOliviaa

    OdpowiedzUsuń