12 listopada 2013

Rozdział 19

POV JUSTIN

Leżąc w łóżku myślałem, o tym co jej powiedziałem. Może i byłem bezuczuciowym chujem, ale co miałem zrobić? Nie chcę z nią być, po prostu nie chcę! Szczerze? Jej słowa mnie zabolały.

"Jesteś zerem Bieber"
"Nienawidzę Cię"
 "Nie odzyskasz już mojego zaufania!"
 "Nie widziałam, że są tak podłe osoby jak Ty..."

Leżałem w łóżku i się zastanawiałem nad tym wszystkim. Zaraz! Dzwoniła do mnie i pisała tak? Szybko wstałem z łóżka i zacząłem szukać telefonu, którym rzuciłem gdzieś o ścianę. Chodziłem po pokoju i rozglądałem się gdzie może leżeć. Jest! Podszedłem szybko pod szafę i go podniosłem. Znalazłem jeszcze obok baterię i poszedłem usiąść na łóżku. Złożyłem go z części pierwszych i modliłem się żeby się włączył, chodź ekran był pęknięty.
-Dawaj.- mówiłem pod naosem.- Jest!- ucieszyłem się, gdy zauważyłem, że się włączył.
Wpisałem pin i zobaczyłem 46 nieodebranych połączeń i, w tym prawie wszystkie od Olivii, 23 wiadomości i dwa nagrania głosowe. Zacząłem najpierw od wiadomości. Początkowe były od mamy i taty, gdy pytali gdzie jestem itp. Przeczytałem wszystkie wiadomości od Olivii typu:

"Co się spało? Nie było Cię dzisiaj w szkole. Zadzwoń jak będziesz mógł."

I tak dziesięć kolejnych. No dobra, więc pisała. Postanowiłem odsłuchać wiadomości głosowe. Przed tym jeszcze położyłem się wygodnie na łóżku. Zacząłem od pierwszej.

"Amm. Hej Justin, chciałam z Tobą ostatnio porozmawiać, ale nie było Cię w szkole. Nie odbierałeś telefonu i nie odpisywałeś... Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze. Chaz powiedział, że jesteś chory, więc zdrowiej skarbie. Jestem właśnie w Nowym Jorku. Musiałam przyjechać odebrać papiery ze szkoły... Będę tutaj do wtorku. Nie złość się na mnie, napisz jak będziesz chciał. Pa..."

Zrobiło mi się trochę głupio, bo naprawdę się o mnie martwiła, a ja nie mogłem jej nic powiedzieć. Ta część, gdy nawała mnie "skarbem". Uśmiechnąłem się mimowolnie. Powiedziała, że mam się na nią nie złościć, a ja na nią wyskoczyłem z ryjem. Tak, to była moja wina. Odsłuchałem drugą wiadomość.

"Hej Justin. Nie wiem co się stało, że nie odbierasz i nie dzwonisz, ale mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły. Wracam we wtorek wieczorem. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze i do mnie, w końcu zadzwonisz.
PS. Tęsknię..."


Ty idioto! Właśnie straciłeś najwspanialszą dziewczynę na świecie! Odezwał się głos w mojej głowie. Byłem zły na samego siebie, ale co ja miałem zrobić, gdy moja mama i tata mówili, że mam jej nie skrzywdzić? Tak, wiem teraz to ją skrzywdziłem swoimi słowami, ale przynajmniej nie czynami. Może powiedziałem o dwa słowa za dużo, ale nie odkręcę tego. Czy żałuję? Może trochę tak... Nie wiem, jak to powiedzieć, ale... Jest dla mnie ważna. Nie było jej siedem lat i teraz nagle wraca, a ja się rozpadam. Zrobiłem, to dla niej żeby jej nie krzywdzić mocniej...

POV OLIVIA

Wstałam około 13:00. Na szczęście dzisiaj nie idę do szkoły. Nikt mnie nie obudził, to dobrze ponieważ, i tak bym nie wstała, nawet nie mam zamiaru wychodzić dzisiaj z pokoju. Nie,w tym stanie. Zapewne wyglądam jak gówno. Muszę wstać chociaż do łazienki, chce mi się siku i muszę się chodź trochę ogarnąć. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Od razu zrobiłam to co miałam i umyłam ręce. Popatrzyłam w lustro i się przestraszyłam po raz drugi. Wyglądam gorzej niż wczoraj! Mam wory pod oczami, całą spuchniętą twarz od całonocnego płaczu i w dodatku moja ręka wygląda strasznie. Rozwinęłam bandaż i się przeraziłam. Cała napuchnięta i czerwona. Zajebiście... Wiedziałam jakie będą skutki, ale nie wiedziałam, że to będzie, aż tak tragicznie wyglądać... Albo wiedziałam i ie chciałam przyjąć do wiadomości tej myśli. Obmyłam rękę wodą utlenioną i myślałam, że zaraz krzyknę ponieważ, tak szczypało. Zakryłam ją rękawem, zrobiłam koka i poszłam do garderoby, po jakieś dresy. Postawiłam na to i zeszłam na dół po coś do jedzenia. Na szczęście nikogo nie było, bo byli w pracy, a Nick w szkole. Otworzyłam lodówkę i patrzyłam na nią z pięć minut, aż ją zamknęłam. Tak wiem, stałam i nic nie wzięłam. Wyciągnęłam z szuflady łyżeczkę i wyciągnęłam lody z zamrażalki. Możecie sobie teraz pomyśleć, że będę jak te dziewczyny z nędznych filmów dla nastolatek, które opłakują, gdy chłopak z nimi zerwie i zjadają kubełek lodów przy oglądaniu komedii romantycznych... Tak, będę tak robić. Poszłam do swojego pokoju i wygodnie usadowiłam się na łóżku, po czym włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego, więc włączyłam sobie Disney Channel. No co? Lubię ten kanał. Nie wiem ile tak oglądałam, ale zdążyłam zjeść cały kubełek lodów i prawie usnąć. Jestem nada zmęczona, cała noc nie mogłam spać. Postanowiłam się zdrzemnąć.



POV JUSTIN


Olivii w szkole nie było, co mnie z jednej strony dziwiło, a z drugiej nie. W końcu wczoraj przyjechała i jest zmęczona, a z drugiej to przez to co jej wczoraj powiedziałem... No bo, w końcu płakała. Z zamyśleń wyrwał mnie Ryan.
-Ej!- pstryknął mi przed oczami.- Co jest? Jesteś dzisiaj jakiś dziwny.- przyglądał mi się.
-No, nawet jedzenia nie tknąłeś.- zauważyła Elena.
-Hah.- zaśmiał się Chaz.- Powinieneś być szczęśliwy, Twoja dziewczyna wróciła.
-Nie jest moją dziewczyną.- popatrzyłem na niego i wyszedłem ze stołówki. Widziałem ich dziwne spojrzenia, ale mam to w dupie. Byłem taki wkurwiony, nie wiedziałem co mam zrobić. Chciałem wyjść ze szkoły, ale bym miał już którąś z kolei ucieczkę, a obiecałem, że nie będę opuszczał mamie i... Olivii. Tak, obiecałem jej to, ale to już nie ważne. Poszedłem pod klasę, po drodze popychając jakiś frajerów, którzy stanęli mi na drodze. Chwilę później usłyszałem kroki za mną. Zajebiście, chciałem mieć chwilę spokoju.
-Justin!- krzyknął Ryan i chwilę później poczułem jego rękę na ramieniu.- Co się stało stary? Co to niby znaczy "nie jest moją dziewczyną"?- zrobił cudzysłów.
-Nic dobra!- popatrzyłem na nich wszystkich.- Nie jesteśmy razem. Dajcie mi święty spokój!- miałem dość.
-Posłuchaj.- podeszła do mnie Lily.- Jeśli jej coś zrobiłeś, albo ona teraz jest w zamknięta w pokoju i płaczę nie wybaczę Ci tego.- wskazała na mnie palcem.
-Ona już płakała.- zaśmiałem się złośliwie.
-Co!?- krzyknęła oburzona El.- Jesteś dupkiem Justin! Myślałyśmy, że Ci na niej zależy, a Ty się nią bawiłeś!
-A co Wy myśleliście!?- wypuściłem ręce w powietrze.- Chciałem się zabawić, a Jasmine mi się już znudziła.- wyjaśniłem.- Jesteście naiwni myśląc, że mógłbym być z sobą, która mnie zostawiła.- zakpiłem.
-To było kurwa siedem lat temu!- wydarła się zła Lily.
-A ja to pamiętam i nie zapomnę!- również się zdenerwowałem.
-Będziesz jej to teraz wypominał do końca życia?- zapytał spokojnie Chaz.
-A Ty, po której jesteś stronie co?- zmrużyłem oczy.
-Po niczyjej.- powiedział szybko.- Ale ja już nie wiem o co Ci chodzi gościu.- teraz on wskazał na mnie.- Mówiłeś co innego, robisz co innego. Zdecyduj się w końcu.
-Zdecydowałem! Olivia już dla mnie NIE ISTNIEJE.- zaakcentowałem ostatnie słowa.
-Zapłacisz za to Bieber. Zawsze musisz wszystko spieprzyć, a dopiero co zaczęło się między nami wszystkimi układać.- wysyczała i ruszyła z El. pod klasę.
-Nie rozumiem Cię Justin.- pokręcił głową Ryan i on z Chazem weszli do klasy, ale Ryan się odwrócił i powiedział jeszcze jedno zdanie.
-A i Justin.- odwrócił się w moją stronę.- Nie wierzę, że ją tak szybko przekreśliłeś.- powiedział i poszedł do klasy.
Kurwa, kurwa, kurwa! Przestańcie być tacy mądrzy teraz, gdy już jest po fakcie! Nie będę z nią! Nie mogę i tyle. Stałem jeszcze chwilę i chodziłem w kółko ciągając się za końce włosów. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Zaraz wszystkich rozjebie...

POV OLIVIA

Obudził mnie telefon. Nawet nie otworzyłam oczy, po prostu jakoś przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?- powiedziałam zaspanych głosem.
-Olivia!?- usłyszałam spanikowany głos Eleny.- Wszystko dobrze? Jak się czujesz?- zadawała mnóstwo pytań.
-Wszystko dobrze, co się stało? Czemu masz głos jakby Cię ktoś zabijał żywcem?- zapytałam.
-No bo Justin...- gdy, usłyszałam TE imię od razu się podniosłam do pozycji siedzącej.
-Co on powiedział?- zapytałam ciekawa.
-Że nie jesteście razem i... Znudziłaś się mu.- westchnęła smutno.
-Wiem. Amm, to prawda... Wiesz co przyjdźcie do mnie po lekcjach okey? Parę dni się nie widziałyśmy i wiecie... Trzeba nadrobić trochę.- wytłumaczyłam.
-Dobrze będziemy u Ciebie za godzinę. Przyniesiemy Ci zeszyty.- oznajmiła i się pożegnałyśmy.
Wstałam z łóżka i postanowiłam się ogarnąć. Cholera jak one zobaczą moją rękę to mnie zabiją. Nie mogę podciągać rękawów. Zerknęłam na zegarek, który stoi na szafce nocnej i wskazywał 15:34. Czyli prawie nie spałam... Nikogo jeszcze nie było w domu. Nick na pewno poszedł do kolegi. Wzięłam puste pudełko po lodach i zeszłam na dół do kuchni. Nalałam sobie szklankę soku jabłkowego i wróciłam do swojego pokoju. Pościeliłam łóżko i spakowałam się do szkoły na jutro. Muszę dzisiaj przepisać zeszyty, ale to tylko dwa dni. Piętnaście minut później przyszły dziewczyny.
-Jak się czujesz?- zapytała Lil. jak już siedziałyśmy u mnie w pokoju.
-Szczerze, to jak gówno.- przyznałam.- Byłam tylko zabawką.- przegryzłam wnętrze policzka i czułam, że zaraz się rozpłaczę.
-Nie płacz, bo ja zacznę.- powiedziała i mnie przytuliła. Właśnie tego teraz potrzebowałam.
-Nie jest Ciebie wart.- przyłączyła się do nas El.
No niestety pękłam. Rozpłakałam się jak dziecko. Też tak macie, że gdy chcecie płakać, a ktoś Was przytuli to się rozklejasz na dobre? Ja tak mam. Gadałam z dziewczynami, o tym jak było w NY i jak to się stało, że nie jestem z Jusem. Tak, jak mówiłam wcześniej, miałam nie podciągać rękawów, ale zapomniałam i jak wycierałam oczy od łez, to później podciągnęłam rękawy. Dziewczyny od razu to zauważyły... Ciężko było nie zauważyć jak moja ręka była cała czerwona.
-C-co to jest?- zrobiła wielkie oczy Elena.
Szybko zakryłam rękę.
-Nic.- popatrzyłam w bok.
-Olivia.- powiedziała cicho Lily i myślałam, że zaraz się rozpłaczę.- Dlaczego to zrobiłaś?
Nie odpowiedziałam.
-Nie możesz  tego robić.- powiedziała i pokazała mi swój nadgarstek. Widać na nim było blizny. Elena odetchnęła i zaczęła rozpinać spodnie.
-Wow! wow! wow!- zatrzymałam ją.- Nie tak szybko.- zaśmiałyśmy się.
-Popatrz.- Elena pokazała mi swoje uda. Miała parę kresek na lewej nodze, tuż nad biodrem.
-Nie wiedziałam.- popatrzyłam na nie i łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Wyglądamy teraz jak jakieś dziewczyny, które nic nie robią tylko się tną, ale tak nie jest.
-Każda z nas miała jakiś problem, z którym nie dała sobie rady i sięgnęła po żyletkę.- powiedziała Lil i słyszałam, że zaraz się rozpłaczę.- Wiem, że to jest silniejsze, ale musimy to przezwyciężać.- wytłumaczyła i również zaczęła płakać.
-Też to zrobiłam, gdy zerwałam z Mikiem. Może i był kujonem, ale gdy go poznałam na prawdę był w porządku.- wyjaśniła smutno.- Wyrobił się później.- uśmiechnęła się lekko, a Lilu przytaknęła.- Kochałam go, ale nie mogliśmy być razem, bo on poszedł do innego liceum i poznał tam jakąś dziewczynę. Nie mam mu tego za złe i tak by z tego nic nie było.- wzięła głęboki oddech, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.- Przepraszam.- szybko ją starła.- Rozkleiłam się.- zaśmiała się.
-Wszystkie się rozkleiłyśmy.- zauważyła Lil.
-Tak.- przytaknęłyśmy.
Później rozmawiałyśmy o wszystkim. Dowiedziałam się, że Ryan zaprosił Elenę do parku w niedzielę. Wiedziałam, że będą razem! Może i jeszcze nie są, ale już niedługo... Nawet Chaz świetnie się dogaduję z Lily i byli razem w kinie. Tylko ja i Justin jesteśmy sami... To znaczy ja, bo Justin na pewno znajdzie sobie zaraz jakąś naiwną dziewczynę jak ja i poprzednie jego zdobycze. Dziewczyny mówiły, że możemy urwać z nimi znajomość, ale na to nie pozwoliłam. Uparłam się i powiedziałam, że Justin nie będzie stał na przeszkodzie naszej przyjaźni i, że nie urwę kontaktu po raz drugi tym bardziej, że dziewczynom się układa z chłopakami. Nie jestem suką...
-To widzimy się jutro?- zapytała El., gdy już były na dole.
-Jasne.- uśmiechnęłam się.- Dziękuję, że przyszłyście.
-Nie a za co skarbie. Dzwoń jakby coś się działo.- pocałowała mnie w policzek.
-Dobrze. Pa!- pożegnałam się jeszcze z Lily i poszłam do swojego pokoju wziąć prysznic. Mama przyszła i zrobiła nam kanapki. To dobrze, bo nic nie jadłam oprócz lodów. Widziałam, że chciała ze mną porozmawiać, ale upewniłam ją, że już wszystko dobrze.
Przepisałam zeszyty i położyłam się spać. Jutro do szkoły. Przede mną ciężki dzień... Na szczęście jutro już czwartek.
_________________________________
Rozdział 19! Miałam dodać wczoraj, ale byłam zajęta ;/ Mam nadzieję, że się podoba. Ten rozdział jest BEZNADZIEJNY, ale nic nie poradzę ;c Następny będzie lepszy.
Do następnego!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



6 komentarzy:

  1. nareszcie jest <3
    jejku jaki smutny rozdział :c
    oczywiście musiałam się popłakać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !! <33 szkoda ze tak długo czekalyśmy :x ale przynajmniej długi ... Ale chuj z Justina Dlaczego zrobił Olivi takie coś?! :( czekam nn <333

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo ! smutny rozdzial , ale cudowny <3 tak jak ty <3 xoxo Justin to dupek -,- jak zwykle sie poryczalam... czekam na nn xoxo kocham cie <3 @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam! chce kolejnego prosze ;c szybko!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny czekałam na niego dziekuje ! Nowy ! KC <3

    OdpowiedzUsuń
  6. omg. on nie jest beznadziejny. jest idealny! jgkldjgl;kfl;fk;fkh z każdym rozdziałam twoje opowiadanie jest coraz lepsze *o*
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń