6 listopada 2013

Rozdział 17

POV JUSTIN

Przyleciałem już do Stratford około 21:00, tak ja miałem. Od razu, gdy wróciłem do domu mama zaczęła zadawać mi pytania gdzie byłem i co się stało. Na szczęście taty jeszcze nie było.
-Gdzieś Ty był?- zapytała zła.- Jest sobota wieczorem, a Ciebie nie ma od wczoraj rano!- gestykulowała rękoma.
-Spokojnie, jestem cały.- chciałem złagodzić sytuacje.
-Gdzie byłeś się pytam?- położyła ręce na biodra i czekała na wyjaśnienia.
-Pojechaliśmy z Chazem i Ryanem na wycieczkę.- wymyśliłem szybko, a mama uniosła prawą brew.
-Tak? A to dziwne ponieważ, Ryan był tutaj wieczorem i pytał o Ciebie... Podobno nie odbierałeś telefonu.- Kurwa! To się wjebałem.
-Amm.- nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nie lubię kłamać mamy.
-Powiedź mi lepiej prawdę Justin.- powiedziała już spokojnie.
-Nie mogę.- powiedziałem cicho.
-Dlaczego? Justin ja się o Ciebie boję z tatą. Nagle sobie wyjeżdżasz i nic nie mówisz.- powiedziała jakby się poddała.
-Przepraszam mamo.- podszedłem i ją przytuliłem.- Po prostu musiałem wyjechać, żeby wszystko sobie przemyśleć.- pocałowałem ją w czubek głowy.
-Co się stało kochanie? To coś z Olivią?- zapytała nagle, a ja czułem jak moje ciało się napina.
-Co?- udawałem głupiego.- Czemu Olivia miałaby, z tym coś wspólnego?
-Justin...- zaczęła.- Przecież widzę, że od kiedy tu przyjechała jesteś szczęśliwszy. Nie chodzisz już tak na imprezy, nie pijesz i nie wracasz po nocach do domu.- wytłumaczyła łagodnie.
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi mamo.- uśmiechnąłem się i miałem nadzieję, że to chwyci.
-Yhym.- zakpiła.
-Mamo...- przeciągnąłem.
-Dobrze. Jeżeli naprawdę jesteście tylko przyjaciółmi to dobrze na Ciebie działa.- uśmiechnęła się.- Tylko proszę Cię.- popatrzyła na mnie.- Nie skrzywdź jej. Ona jest delikatna, wiesz o tym. Podoba mi się, że już nie spotykam Cię z inną dziewczyną co tydzień.- pocałowała mnie w policzek i ruszyła w stronę schodów. Była już w połowie, lecz się nagle zatrzymała i zwróciła się do mnie.
-A! I Justin. Jeżeli jest jakaś sprawa, której nie możesz powiedzieć mi, ani Olivii...- spuściła wzrok, po czym znów na mnie spojrzała.- Lepiej będzie żebyś dał sobie trochę czasu.... Tak samo jak jej. Ona nie uniesie tego ciężaru, jest silna, ale nie jak ktoś ją rani. Wiem to, ponieważ jestem kobietą.- uśmiechnęła się lekko i ruszyła w stronę sypialni.
Po tych ostatnich słowach mamy moje serce momentalnie przestało bić. Niue mogłem się ruszać. Mama na rację nie mogę jej skrzywdzić, a ona naprawdę jest bardzo delikatna. Muszę coś zrobić i chyba wiem niestety co...
Ruszyłem po schodach w stronę swojego pokoju, lecz postanowiłem zajrzeć do pokoju dzieciaków. Najpierw poszedłem na Jazzy. Spała słodko w swoim łóżeczku przytulona do misia, którego jej kupiłem na urodziny. Podszedłem bliżej i ją pocałowałem w policzek. Widziałem, że się słodko uśmiecha przez sen. Od razu poprawił mi się humor. Wyszedłem po cichu i poszedłem do pokoju na przeciwko. Jaxon spał rozwalony na łóżku. Jakbym widział siebie. Zaśmiałem się z jego pozycji i podszedłem przykryć go kołdrą. Widziałem tylko jak przekręca się na drugi bok i  mlaszcze słodko. Schyliłem się i pocałowałem go w czoło. Następnie zamknąłem drzwi i ruszyłem do swojego pokoju. Od razu rozpakowałem torbę i chwyciłem z szafki czyste bokserki po czym poszedłem wziąć prysznic. Gdy, wszedłem ciepła woda mnie zrelaksowała. Tego mi było trzeba. Szybko się umyłem i ubrałem czystą bieliznę. Włosy tylko przeczesałem rękom i pozwoliłem im samym wyschnąć. Poszedłem do pokoju i zastałem tak tatę siedzącego na łóżku. Przeraziłem się trochę. Teraz się zacznie.
-Gdzie byłeś?- zapytał nawet na mnie nie patrząc.- Tylko nie kłam.
-Musiałem wyjechać.- powiedziałem krótko i usiadłem na krześle przy biurku.
-Gdzie?- wciąż na mnie nie patrzył.
-W jedno miejsce. Musiałem przemyśleć parę spraw.- przełknąłem niewidzialną kulę w gardle.
-Albo jechać sprzedać narkotyki.- wypalił i na mnie spojrzał. Widziałem w jego oczach smutek. Wiedziałem, że się na mnie zawiódł.
-C-co?- wyjąkałem.
-Wiem Justin czym się zajmujesz. Nie oszukasz mnie, ani mamy. Ona też się domyśla. Rozmawiałem z nią jak przyszedłem, chciałem z Tobą porozmawiać, ale się kąpałeś. Nie mogę już na to patrzeć... Niszczysz sobie życie.- pokręcił głową.- Od pewnego czasu, o tym wiedziałem tylko nic nie mówiłem.- zatrzymał się.- Martwimy się o Ciebie Justin.- powiedział to i we mnie coś pękło. Jeśli własny ojciec Ci mówi, że się o Ciebie martwi, to naprawdę rusza.- Jesteś już dorosły nie mogę Ci wszystkiego zabraniać, ale wiedź, że przed Tobą całe życie. Nie marnuj go, tym bardziej jeśli masz przy sobie osoby, które Cię kochają. Nie rań ich... Chyba wiesz kogo mam na myśli oprócz nas i przyjaciół.- popatrzył na mnie, a ja tylko kiwnąłem lekko głową.
-Wiem.- powiedziałem cicho.
-Skończ z tym i nie odpychaj od siebie ludzi, którzy Cię kochają. Dopiero co się zacząłeś uśmiechać.- popatrzył mi prosto w oczy.- Tak prawdziwie, jak kiedyś.- dokończył i wstał kierując się, w stronę drzwi przedtem klepiąc mnie pocieszająco w ramie.
Jak wtedy nie wiedziałem co mam powiedzieć, to teraz to jest już kaplica. Siedziałem na tym fotelu i nie wiem czemu, ale ubrałem się i wyszedłem wcześniej chwytając kluczyki. Wybiegłem z domu i ruszyłem w stronę samochodu. Gdy, byłem w środku szybko odpaliłem silnik i pojechałem w jedno miejsce.


POV OLIVIA

Chodziłam cały dzień z ciocią po centrum handlowym. Czułam, że nogi zaraz wejdą mi w dupę, dosłownie. Zakupiłam sobie parę rzeczy. Między innymi nowe jeansy, sweterek i dwie bluzki. Lubię chodzić na zakupy, a w szczególności z mamą. Może to dziwne, ale wolę zakupy z mamą lub ciocią niż z przyjaciółmi. Oczywiście, że kocham je i uwielbiam z nimi zakupy, ale zawsze byłam bardzo przywiązana do rodziny i wiem, że mi zawsze dobrze doradzą lub powiedzą, że w tym wyglądam jak beczka.
-Jest już.- zerknęłam na zegarek.- 16:24.
-Wow!- powiedziała ciocia, gdy siedzieliśmy w kawiarni jedząc nasze desery lodowe.- Trochę nam zajęły te zakupy.- zaśmiała się.
-Eee tam.- machnęłam rękom.- Przesadzasz.- również się zaśmiałam.
-Szczerze? Bolą mnie nogi jak cholera.- przyznała.
-Mnie też.- wydęłam usta.
-Idziemy już do domu?- zapytała, a ja skinęłam głową na tak.
Ciocia zapłaciła i wyszłyśmy kierując się na parking. W drodze do domu rozmawiałam z ciocią o wszystkim i o niczym.
-Jak było w szkole? Zapomniałam Cię zapytać z tego wszystkiego.- zapytała patrząc na drogę.
-Dobrze, wszyscy się na mnie rzucili jak hieny.- zaśmiałam się.- Odebrałam papiery i później wróciłam do domu. Może później się spotkam z Clary.- uśmiechnęłam się, a ciocia mi zawtórowała.
-Może przyjść do nas na kolację.- zaproponowała.
-Naprawdę!?- krzyknęłam podekscytowana.
-Tak.- zaśmiała się z mojego entuzjazmu.
Od razu napisałam do Clary, żeby do nas przyszła. Oczywiście się zgodziła. Będzie o 18:00. Mamy jeszcze trochę czasu. O kolację nie trzeba się martwić,ponieważ ,wujek oznajmił, że on robi kolację mistrza.
Zanieśliśmy wszystkie zakupy do kuchni, a nasze do pokoi. Postanowiłam się spakować już ponieważ, już jutro wyjeżdżam. Patrząc na to wszystko znów chcę zostać, ale z drugiej strony tęsknie już za paczką i Justinem, który nawet nie raczy do mnie napisać...

POV JUSTIN

Podjechałem pod dom Olivii ponieważ, chciałem jej coś wyznać. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż ktoś odbierze. Po chwili w drzwiach stał Nick.
-Siema.- przywitałem się uściśnięciem ręki.
-Cześć. Wejdź.- powiedział i otworzył szerzej drzwi.
-Nie, ja tylko na chwilę. Jest Olivia?- zapytałem.
-Nie ma. Wyjechała w piątek wieczorem do Nowego Jorku. Musiała odebrać jakieś papiery ze szkoły. Nie wiedziałeś?- popatrzył na mnie dziwnie.
-Nie, nie wiedziałem.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Zdzwoniła do Ciebie podobno przed wylotem. Myślała, że będziesz. Chłopacy mówili, że jesteś chory.- wytłumaczył.
-Aaam, telefon mi się zepsuł.- wyjaśniłem, a chłopak tylko kiwnął głową, że rozumie.
-Przylatuje we wtorek wieczorem.- powiedział jakby czytał mi w myślach.
-Dobra, dzięki. We wtorek przyjadę. Cześć.- rzuciłem szybko i poszedłem w stronę samochodu.
-Cześć.- usłyszałem jeszcze za sobą.
Byłem zły, nie ja byłem wkurwiony! Znów wyjechała! Znów mnie zostawiła! Muszę tą rozmowę zostawić na wtorek. Dzisiaj jest dopiero sobota! A chciałem jej coś właśnie wyznać... Pojechałem zrezygnowany do domu. Muszę odpocząć, za dużo wrażeń.

_______________________________________
Rozdział 17! Już wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale ;) Bądźcie cierpliwi. Do następnego ;*

Tutaj macie jak wygląda ciocia i wujek Olivii:


Gabrielle Fleming:


Dave Fleming:



CZYTASZ=KOMENTUJESZ


6 komentarzy:

  1. Super rozdział akcja się rozkręca ;) :***

    OdpowiedzUsuń
  2. noooo nie zle ! *o* rozdzial cudowny ! kocham cie ! daj nn ! xxx @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  3. omg omg omg! jgnklsjgkldsjdrsj.gj cudnyy! i ta rozmowa z jego ojcem o.O czekam na nn! *,*
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku ta rozmowa z ojcem Justina!
    mam nadzieję, że Justin powie wszystko Olivii :)


    ~Roza

    OdpowiedzUsuń