POV OLIVIA
Sama nie wiem jak się czułam. Jak ktoś, dla kogo nic nie znaczysz? To jest śmieszne, że osoby które były blisko Ciebie teraz udają, że Cię nie znają. On był kiedyś zupełnie inny. Był dla mnie wszystkim i najważniejsze, zawsze był moim przyjacielem. Sama nie wiem co mam myśleć... Chyba najlepiej byłoby zostać w Nowym Jorku już za zawsze.
-Olivia, obiad!- zawołała mnie z dołu mama.
-Idę!- odkrzyknęłam i zeszłam na dół do kuchni.
-Pomożesz mi pozanosić rzeczy do jadalni?- zapytała.
-Jasne.- uśmiechnęłam się i wzięłam sałatkę.
-Aaa! Przypomniała sobie.- powiedziała mama na co się odwróciłam.
-Co?- czekałam na odpowiedź.
-Będziemy mieć gości dzisiaj na kolacji.- uśmiechnęła się.
-Kogo?- zdziwiłam się.
-Zobaczysz. Na pewno się ucieszysz.- wyszczerzyła się i poszła do jadalni.
Co kurwa!? Kogo będę mieć u siebie na kolację? Znam ich? Ucieszę się? Haha, nie no mamo dobra jesteś.
-Smacznego.- powiedział tata, no co wszyscy podziękowali i powiedzieli to samo.
Przez cały obiad myślałam o tym kto do nas przyjdzie.
-Mamo.- zaczęłam.- O której będą Ci goście?- zapytałam.
-O 21:00- poinformowała mnie.- Pomożesz mi?- wyczekiwała z nadzieją.
-Jasne.- uśmiechnęłam się.
Kocham gotować, serio.
-Dobrze.- odpowiedziała i dalej jedliśmy nasz posiłek.
Tata pomógł mamie po obiedzie, a ja poszłam obrobić lekcje. Cały czas myślałam o tym jak to będzie w szkole. Mam go unikać? To nie będzie takie proste. Cały czas na niego patrzę. Samo tak się dzieję... To nie moja wina. Zerknęłam na zegarek i była już 19:30. Poszłam pomóc mamie.
POV JUSTIN
Nadal byłem wkurwiony przez tą rozmowę... Zaraz, to nie była rozmowa. Po raz trzeci mi nie wyszło! Wszedłem do domu i mama od razu pojawiła się w holu i oznajmiła mi, że wychodzimy dziś na kolację do znajomych.
-Po co ja tam? To Twoi znajomi.- szedłem za nią w stronę kuchni.
-Spodoba Ci się.- odwróciła się w moją stronę i popatrzyła na mnie.- Znasz ich.- uśmiechnęła się.
-Co? Kto to?- byłem ciekawy.
-Dowiesz się jak będziemy na miejscu.- poinformowała mnie.
-Dobra.- westchnąłem.-A co z dzieciakami? Jadą z nami?
-Nie są u babci. Tata zawiózł ich.- wytłumaczyła.
To dla tego nikt jak wszedłem do domu się na mnie nie rzucił.
-O której wychodzimy?- zapytałem jak usiadłem do stołu.
-Mamy tam być o 21:00. Myślę, że jak wyjedziemy o 20:30 to zdążymy.- poinformowała mnie i zaczęliśmy jeść obiad.
Poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i wziąłem laptopa. Sprawdziłem facebook'a. Wszedłem na konto Olivii. Jaka ona jest piękna. Chciałem ją zaprosić, ale jak ona tego nie zrobiła to zapewne nie chce mnie znać. Nawet ma Jasmnie w znajomych... Wątpię, że to ona ją zaprosiła. Zerknąłem na zegarek i była już 19:43. Wstałem, wziąłem ciuchy i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Jak zwykle sobie śpiewałem. Tak jestem dobry... Postawiłem włosy i zszedłem na dół. Mama właśnie chciała mnie wołać, lecz ją wyprzedziłem.
-Jesteś już, to dobrze. Chodźmy.- powiedziała i wyszła z domu. Tata prowadził samochód. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Cały czas bawiłem się telefonem. Patrzyłem do kogo by tu dziś zadzwonić i się umówić na noc. Kate, Caroline, Megan... Moje poszukiwania przerwał mi tata informując, że jesteśmy na miejscu. Wysiadłem, zatrzasnąłem drzwi i się odwróciłem.
-O kurwa.- szepnąłem i zakryłem usta dłonią.
-Mówiłeś coś?- zapytała mama.
-Nie, nie.- odpowiedziałem szybko. Kurwa mać, przecież to dom Olivii. W co ja się do kurwy wpakowałem? Jeszcze tego mi brakuje. Zajebiście...
-Długo będziesz tak stał?- zapytał tata po chwili.
-Co? A tak, tak. Już idę.- ocknąłem się.
-Jesteś pewny? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.- zaśmiał się.
-Bardzo śmieszne.- drażniłem się.
-Dobra chodźmy, bo mama na nas czeka.- powiedział i poszliśmy w stronę domu.
POV OLIVIA
Zerknęłam na zegarek i była już 20:08. Poszłam się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam to. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Usłyszałam dzwonek, więc zeszłam na dół. Zatrzymałam się dwa schodki przed. To co tam zobaczyłam, a raczej kogo wyprowadziło mnie z równowagi. Jak Justin mnie zauważył od razu spuścił głowę na dół.
-Olivia, to są Państwo Bieber.-uśmiechnęła się.- Pamiętasz ich prawda?
-Tak pamiętam.- próbowałam się uśmiechnąć, ale mi nie wyszło.- Dzień dobry.- przywitałam się.
-Cześć skarbie.- przytuliła mnie Pattie.- Ależ Ty wyrosła. Jesteś taka piękna.- przyglądała mi się.
-Dziękuję Pani.- zarumieniła się.
-Mów mi Pattie.- poinformowała.
-Cześć Olivia.-podszedł do mnie Jeremy.- Kopę lat.- przytulił mnie po ojcowsku.- A i mów mi Jeremy, wiesz czuję się młodziej.
-Tak. Trochę minęło. Hah, dobrze.- zaśmialiśmy się.
-Pamiętasz Justina skarbie?- zapytała mama.
-Tak, chodzimy razem do szkoły.- wytłumaczyłam.
-To świetnie! Nadrobicie te siedem lat.- ucieszyła się Pattie na co wszyscy przytaknęli oprócz mnie i Justina.
Staliśmy tak chwile, aż mama zaprowadziła nas do jadalni. Usiadłam na przeciwko Jusa. To wszystko było takie niezręczne. Rodzice gadali o tym co się działo przez te lata, a ja siedziałam i patrzyłam w talerz, w sumie Justin to samo. Po chwili ktoś mnie szturchnął.
-Hym?- popatrzyłam na Nicka.
-Co jest?- zapytał.
-Nic.- odpowiedziałam beznamiętnie.
-Przecież widzę.- westchnął.- Co Cię gryzie?- dopytywał.
-Wszystko. Mam już dość.- odpowiedziałam bez emocji.
-Pogadaj z nim.- szepnął jeszcze ciszej niż jak rozmawialiśmy.
-Nie mogę.- odszepnęłam.
-Zaryzykuj.- puścił mi oczko i wrócił do słuchania rozmowy dorosłych.
Justin siedział nadal i się nudził. Mam nadzieję, że nic nie słyszał. Mama posprzątała po kolacji i poszli wszyscy do salonu jeszcze porozmawiać i obejrzeć jakiś film. Ja wyszłam na taras za domem. Było już ciemno, więc nikt mnie nie widział z czego się cieszyłam. Stałam i wpatrywałam się w niebo. Szukałam pierwszej gwiazdy. Chciałam tylko jedno życzenie...
-Pięknie jest o tej porze prawda?- usłyszałam ochrypnięty głos na co się odwróciłam i zobaczyłam ciemną sylwetkę chłopaka.
-Tak.- powiedziałam krótko i się odwróciłam nadal patrząc w niebo.
-Pamiętasz jak zawsze patrzyliśmy wieczorem i szukaliśmy pierwszej gwizdy?- stanął obok.
-Pamiętam.- uśmiechnęłam się na same wspomnienie.-Mieliśmy tylko dziewięć lat.- próbowałam go unikać.
-Teraz jesteśmy prawie dorośli i też to robimy.- przyznał i na mnie spojrzał.
-Ale już nie chcemy tego samego.- nadal wpatrywałam się w niebo.
-Skąd wiesz czego chce?- zapytał.
-Na pewno nie tego co kiedyś.- popatrzyłam na niego.
-Ty też nie.
Gdybyś tylko wiedział.
-Taa.
Staliśmy tak w ciszy chwilę, aż znów się nie odezwał. Dlaczego on to robi do cholery? Ja chcę go spławić, nie widzi tego czy jak?
-Nie wiedziałem, że jedziemy do Was. Mama nie chciała mi powiedzieć, inaczej bym nie przyjechał.- tłumaczył się.
-Mi też nie chciała powiedzieć. Czemu byś nie przyjechał?- odwróciłam się w jego stronę.
Chłopak przez dłuższą chwilę się mi przyglądał. Patrzył cały czas mi w oczy. Nie wiem czemu, ale gdy tak na mnie patrzył, a ja na niego wszystko mi się przypomniało. Nasze spacery, opowieści, nawet kłótnie. Jak teraz to sobie przypomnę chcę mi się śmiać.
-Nie przyjechałbym po tym co dzisiaj powiedziałaś.- wyprostował.
-A co ja powiedziałam?- zdezorientowałam się.
-Że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego i nie będziemy sobie wchodzić na drogę.- mówił to poważnie.
-Coś nam nie wychodzi.- popatrzyłam na swoje buty.
-Wiem... A może tak ma być?- popatrzył na mnie z nadzieją, a mnie zatkało.
-Coo?- przeciągnęłam i wytrzeszczyłam oczy.
-Chodzi mi o to, że bardzo tego chcemy, ale nam nie wychodzi. To, to może jest jakiś znak, że jednak powinniśmy ze sobą rozmawiać.- wytłumaczył mi.
-Chyba sam siebie nie słyszysz Justin.- zmrużyłam oczy.- Ja i Ty to skończony temat już siedem lat temu. Wszystko się zmieniło. Ja mam swoje życie, Ty masz swoje życie. Nic nie będzie takie same jak kiedyś.
-Aha.- chłopak się zaśmiał bez humoru.- To widzę, że Ty od razu wszystko przekreślasz. Jak wyjechałaś już Cię nie obchodziłem.- był lekko poirytowany.
-Co!?- zdziwiłam się na jego słowa.- Ja przekreśliłam Ciebie?- nie dowierzałam.- Haha, nie mogłam o Tobie zapomnieć cały czas siedziałeś mi w głowie. Płakałam nocami, nie mogłam spać, bo tęskniłam, nie dopuszczałam nikogo do siebie, dopiero Alex...- i tutaj urwałam i Jus na mnie popatrzył dziwnie.
-Alex?- zapytał.
-Tak Alex. Mój były.- wytłumaczyłam to jakbym mówiła to już setny raz.- Nie udawaj, że nikogo nie miałeś przez ten czas. Nie będziesz na mnie czekał wieki.- powiedziałam spokojnie.
-Miałem, ale to nie było nic tak poważnego i jeśli będzie trzeba będę...- powiedział i poszedł do domu, a ja stałam jak wryta po tym co usłyszałam. Czy on właśnie mi przyznał, że będzie na mnie czekaj nawet wiek? Czyżby stary Justin jeszcze w nim był?
_______________________________
Rozdział 7 :) Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam, że krótki. Jest już godzina 1:03 i jestem zmęczona. Niedługo będzie następny! Do następnego :)
Ps. Mam do Was wielką prośbę! Czy moglibyście "reklamować" mojego bloga? Bardzo mi na tym zależy. Sama nie wiem możecie napisać do kogoś na tt kto czyta jakieś ff z Justinem i czy by chciał. Im więcej czytelników tym lepiej :) Z góry dziękuję!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Cudo <3
OdpowiedzUsuńF-A-N-T-A-S-T-Y-C-Z-N-Y rozdzial kochanie xoxo oczywiscie ze bede dla ciebie promowac ♥ kiedy nastepny rozdzial ??? :) kooocham cie mycha xoxo
OdpowiedzUsuńCuuuuudooooo! aaa! kfdl gjfksgh
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
sdfhjgkdfgjhkgdffhkdshkd cudny! dawaj szybko nn! :D
OdpowiedzUsuńSuper ♥ @ polish_girl14
OdpowiedzUsuńZ-A-J-E-B-I-S-T-Y!
OdpowiedzUsuńCudowny asdfghjkl
OdpowiedzUsuńboski ona powinna dać mu szanse
OdpowiedzUsuń