27 października 2013

Rozdział 14

POV OLIVIA

Stałam czekając na lot z myślą, że może jednak Justin przyjdzie.
-Nie martw się, wszystko z nim dobrze.- objął mnie ramieniem Chaz.
-Mam nadzieję.- powiedziałam cicho.
Dobrze, że wszyscy przyjechali ze mną na lotnisko. Miałam jechać tylko z mamą, ale sami powiedzieli, że też pojadą. Tylko szkoda, że Justin od przedwczoraj się nie odzywał, nawet go w szkole nie było. Nie wiem co się z nim dzieję. Nagrałam się mu na sekretarkę. Mam nadzieję, że to odsłucha, ponieważ bardzo mi na tym zależy.
-Po prostu się źle czuję i nie ma siły nawet rozmawiać przez telefon.- uśmiechnął się pocieszająco.
-A skąd wiesz? Przecież od Was też nie odbiera.- zapytałam podejrzliwie, a chłopak jakby sam się wydał.
-Yyy... Rozmawiałem z nim po szkole.- powiedział szybko.- Wszystko z nim dobrze, nie martw się.
-Okey.- przytaknęłam.
Miałam odlatywać za piętnaście minut, więc już się zbierałam. Pożegnałam się ze wszystkimi i podeszłam do mamy.
-Zadzwoń jak już wylądujesz.- powiedziała przytulając mnie.
-Zadzwonię.- przytknęłam.
Pocałowałam mamę w policzek, pomachałam wszystkim i poszłam na odprawę. Jakieś dziesięć minut później byłam już w samolocie. Kocham siedzieć przy oknie, zawsze patrzę na widok. Obok mnie przysiadła się jakaś kobieta około czterdziestego roku życia.
-Dzień dobry.- uśmiechnęła się.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam tym samym.
-Leci Pani do Nowego Jorku?- zapytała, gdy już usiadła.
-Tak, tak i niech mówi mi pani Olivia.- podałam jej rękę.
-Ahh.- zaśmiała się i uścisnęła moją rękę.- Jestem Megan. Widzę, że razem lecimy do końca.- poinformowała.
-Na to wygląda.- uśmiechnęłam się.
Podczas lotu rozmawiałam z Megan. Dowiedziałam się, że leci do swojej siostry w NY na urlop. Jest na prawdę bardzo miła. W końcu mieliśmy przystanek w Filadelfii, więc nie długo będziemy w NY. Nienawidzę mieć postojów jak lecę samolotem, ale już wszystkie inne linie były zarezerwowane. Trudno, postanowiłam się przespać trochę. Po trzech godzinach zostałam szturchnięta w ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam stewardesse.
-Zaraz będziemy lądować. Proszę zapiąć pasy.- uśmiechnęła się i poszła dalej.
Zapięłam pasy i czekałam, aż wylądujemy. Chwilę później już odbierałam swój bagaż.
-Miło było Cię poznać Olivia. Mam nadzieję, że będziemy wracać tym samym samolotem.- pożegnała się ze mną Megan.
-Ciebie też. Byłoby miło.- zaśmiałam się.
Poszłam w głąb lotniska i zobaczyłam drobną kobietę. Szybko do niej podbiegłam i się na nią rzuciłam.
-Hej!- ściskałam ją bardzo mocno.
-No cześć piękna. Możesz mnie puścić, bo zaraz mnie udusisz.- zaśmiała się.
-Stęskniłam się.- powiedziałam jak już się oderwałam.
-Ja też.- pocałowała mnie w policzek.- Chodźmy, wujek jest w domu i czeka na nas ze śniadaniem.- poinformowała i poszłyśmy w stronę auta.
Jakieś pół godziny później byłyśmy w domu.
-Kogo ja tu wiedzę?- podszedł do mnie wujek z rozłożonymi rękoma.- Nasza mała Olivia!- uściskał mnie mocno.
-Cześć wujku.- oddałam uścisk.
-Zrobiłem Ci śniadanie. I co z tego, że jest już godzina 9:00 rano, a Ty jesteś zmęczona.- machnął rękom.
-No dobra...- poszłam z nim do kuchni.- O mój Boże! Jajecznica z kiełbasą. Zbawienie!- usiadłam do stołu i zaczęłam konsumować mój posiłek, a wujek się tylko ze mnie śmiał.
-Łóżko masz zaścielone, możesz iść się przespać.- poinformowała mnie ciocia.
-Okey, dziękuje.- właśnie skończyłam jeść.
Włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do pokoju gościnnego. Rozpakowała się i postanowiłam chwilę odpocząć. Sięgnęłam telefon z szafki i zadzwoniłam do mamy powiedzieć, że już jestem na miejscu. Po dziesięciu minutach skończyłam i jeszcze raz spróbowałam zadzwonić do Justina. Sekretarka... Świetnie. Nagram się chociaż po raz tysięczny.

"Amm. Hej Justin, chciałam z Tobą ostatnio porozmawiać, ale nie było Cię w szkole. Nie odbierałeś telefonu i nie odpisywałeś... Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze. Chaz powiedział, że jesteś chory, więc zdrowiej skarbie. Jestem właśnie w Nowym Jorku. Musiałam przyjechać odebrać papiery ze szkoły... Będę tutaj do wtorku. Nie złość się na mnie, napisz jak będziesz chciał. Pa..."

POV JUSTIN

Siedziałem w pokoju i nagle zadzwonił telefon. Matt...
-No?- przyłożyłem telefon do ucha.
-Masz zlecenie.- powiedział od razu.
-Na kiedy?
-Jutro lecisz do Chicago. Przywiozę Ci dzisiaj.- poinformował.- Powiedź rodzicom, że jedziesz na wypad z kumplami jakby się pytali, czemu nie byłeś w szkole.
-Okey.- westchnąłem.
-Ryan i Chaz będą mieć następną turę, powiedź im.
-Spoko.
-Będę u Ciebie o 22:00.- powiedział i się rozłączył.
Byłem zły. Znów muszę jeździć z towarem. Cholera! Chciałem coś rozwalić, a najbliższą rzeczą był telefon. Rzuciłem nim przez całą długość pokoju. Wylądował gdzieś na ziemi, nie obchodzi mnie to. Jest godzina 17:58. Dobra idę się wykąpać. To mnie relaksuje. Wziąłem czystą bieliznę i poszedłem do łazienki. Odkręciłem gorącą wodę i chwilę później byłem już "opatulony" kroplami wody. Wsmarowałem w skórę mój orzeźwiający żel i umyłem włosy. Dokładnie spłukałem pianę i wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się, założyłem bokserki i poszedłem do pokoju. Chciałem zadzwonić do Olivii, ale mój telefon nie chciał się włączyć. Zajebiście! Spokojnie, spokojnie... Uspokój się. Wziąłem włączyłem laptopa i wszedłem na facebook'a. Nie jest dostępna... Ugh. Muszę napisać do Chaza żeby załatwił mi nowy telefon.

Do: Chaz Somers

Siema stary. Słuchaj, weź mi załatw jakiś telefon, bo rozpierdoliłem go o ścianę... Najlepiej na dzisiaj. 

Od: Chaz Somers

No siema. Co taki zły byłeś? Coś się stało? Zobaczę, czy da się coś zrobić.

Do: Chaz Somers

Taa, mam jutro jechać do Chicago towar zawieźć. Wy będziecie mieć następną turę... Jakby co nie mów nic Olivii. Będzie się denerwować. Nie może się dowiedzieć, nikt nie może się dowiedzieć. Powiedź, że jestem chory i nie odpisuję.

Od: Chaz Somers

Znów kurwa!? Mam dość! Dobra... Nic jej nie powiem, spoko. Nikomu nie powiem, nie jest głupi. Wykombinuję coś dla Ciebie. Pojadę do Carola. Powinien coś mieć. Będę o 21:00.

Do: Chaz Somers

Dzięki stary. Czekam.

Jest już 20:15. Zaraz będzie Chaz, a potem Matt. Muszę jutro rano wstać, ponieważ na pewno rano będę mieć samolot. Wszedłem do kuchni coś zjeść. Wyjąłem w lodówki parówki i keczup. Zjadłem, włożyłem talerz do zmywarki i poszedłem do pokoju się ubrać. Nałożyłem dresy i białą koszulkę. Na nogi założyłem jakieś klapki i wyszedłem po cichu przed dom. Chaz już był.
-Siema.- przywitałem go braterskim uściskiem.
-Siema. Trzymaj.- wręczył mi pudełko z białym iPhonem 5.
-Wow! Ten, to umie wybrać.- zdziwiłem się.
-No nie? Też wziąłem dla siebie i tego debila.- powiedział.
-Spoko.- przytaknąłem ze śmiechem.
- Dobra, o której on będzie?- zapytał.
-O 22:00, czyli za...- zerknąłem na zegarek na lewej ręce.- Pół godziny.
-Spoko. A co z Olivią? Powiesz jej?- dopytywał.
-Co?- popatrzyłem na niego.- Nie! Nie może się dowiedzieć. Zabiję mnie, jak się dowie.- wyobrażałem sobie ją złą.
-W sumie racja. Dziewczyny też nie wiedzą i niech tak zostanie.- dodał.
-Noo, Lily nie wie.- pyrgnąłem go w ramie.
-Weź Ty kretynie.- zrobił minę oburzonego.- Mnie nic z nią nie łączy.- wytłumaczył szybko.
-Jeszcze.- dodałem.
-Nie i nie! Koniec tematu.- powiedział i popatrzył w bok, na co się zaśmiałem.
-Dobra, dobra.- podniosłem ręce w geście obronnym.
Gadaliśmy jeszcze chwilę i Chaz pojechał. Czekałem na Matta. Jakieś dziesięć minut później był.
-Cześć.- przywitaliśmy się.
-Cześć. Tu masz bilet. Jutro masz lot o 9:00. Wracasz w sobotę, powinieneś być na miejscu o 20:30. Hotel masz już załatwiony. A tutaj...-podał mi walizkę.- Masz towar. Pilnuj tego.- ostrzegł mnie palcem.
-Spokojnie.- uspokoiłem go.- Dobra, dzięki.- wziąłem rzeczy.
-Ja już jadę. Trzymaj się. Zdzwoń jakby coś.- pożegnaliśmy się i poszedłem do domu.
Ruszyłem po cichu do swojego pokoju. Na szczęście wszyscy już spali. Schowałem walizkę do szafy i położyłem się do łóżka. Jeszcze chwilę pobawiłem się nowym telefonem. W sumie prawie się nie różni od iPhona 4, ale okey... Nie mam numerów! Cholera. Będę musiał sobie pozapisywać, a najważniejsze numer Olivii.
W końcu usnąłem.
________________________________________
Rozdział 14. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy. 15 komentarzy następny rozdział. Do następnego! 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 











19 komentarzy:

  1. PIERWSZA ^U^ ROZIAL - CUDO ! kocham Cie nie moge sie doczekac kolejnego xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. ksl;gklfsdjhslkfgjlsd;kkj zajebisty! cudownie piszesz skarbie :* do nn!
    @Danger123456578

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :*** ♥ @ polish_girl14

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to czytac !! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. dkjsljgksdfsoaskdls;akdfp świetny! daj szybko nn! *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie kocham cie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże to jest cudowne dawaj szybko nowy !

    OdpowiedzUsuń
  8. trzeba być debilem żeby rozwalić swój telefon ;P ~@Claudiaa95

    OdpowiedzUsuń
  9. omg cuuuddddddddoooooo. i przepraszam że tak rzadko komentuje- ale czytam. obiecuje ;3 i uwielbiam twojego bloga! najlepszy *o*

    OdpowiedzUsuń
  10. czytam ^^- i rozdział cudo! *O*

    OdpowiedzUsuń
  11. Byvhgty UWIELBIAM <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny ! Dawaj nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to czytac !! Nie moge sie doczekan nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. sidoglktdjsafkjlks daj nn! przeczytałam właśnie twojego bloga. cudny!

    OdpowiedzUsuń
  15. nbkjfdshylkdjsjhglksd KOCHAM TO CZYTAĆ ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawe o jaki towar chodzi supcio rozdział

    OdpowiedzUsuń