8 grudnia 2013

Rozdział 27

Możecie kliknąć na nutkę na końcu rozdziału.

POV JUSTIN

Ulżyło mi po tym jak powiedziałem Olivii całą prawdę. Ona jako jedyna z nielicznych wie o tym, że nie spałem z całą szkołą. Wiem, że ona jest inna. Rozumie mnie jak nikt inny i nie śmieje się ze mnie jak jej coś powiem. Była w lekkim szoku, gdy dowiedziała się o Caitlin. Prosiłem żeby dziewczyny jej nie mówiły, chciałem to zrobić sam, ale czekałem na odpowiedni moment.
To prawda kochałem Caitlin, ale nigdy nie będzie silniejszego uczucia jakim darzę Olivię. Ona była pierwsza i zawsze będzie wyjątkowa.
- Dziękuję, że się zgodziłaś ze mną pojechać.- powiedziałem, gdy już stałem pod jej domem.
- Nie ma za co. Zawsze możesz do mnie dzwonić, gdy będziesz czegoś potrzebował.- uśmiechnęła się lekko.- Do zobaczenia jutro w szkole.- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.- Trzymaj się.- rękę miała na moim policzku i patrzyła mi w oczy.
- Dzięki.- uśmiechnąłem się.- Pamiętaj jutro 8:30.
Dziewczyna kiwnęła głową, że pamięta i wyszła z auta.
To był długi dzień.

POV OLIVIA

Miły wieczór muszę przyznać. Co prawda byłam zdziwiona dzisiaj wiadomościami od Justina, ale jestem mu bardzo wdzięczna, że mi powiedział prawdę. Mam nadzieję, że nasze relację się polepszą jeszcze bardziej i będę w stanie mu w stu procentach zaufać.
Byłam zmęczona po tym dniu. Dużo się dzisiaj wydarzyło.
Gdy wróciłam do domu od razu się przebrałam i poszłam spać. Jutro jest szkoła a ja muszę być wyspana.
Nachalne brzęczenie budzika obudziło mnie informując, że czas wstawać. Wywlekłam się jeszcze ospała z łózka i poszłam do łazienki. Zrobiłam to co zawsze i wybrałam z garderoby ten zestaw. W pełni gotowa zeszłam na dół zjeść śniadanie.
To dziwne nikogo nie było, ale znalazłam kartkę na blacie w kuchni.

Musiałam pozałatwiać sprawy a tata odwiózł Nicka już do szkoły i sam pojechał do pracy.
Będę niedługo :)
Mama.

 Wyciągnęłam z lodówki potrzebne produkty i zrobiłam sobie kanapki, wcześniej zalewając herbatę gorącą wodą. Jadłam w spokoju i zerknęłam na wyświetlacz mojego telefonu żeby zobaczyć za ile będzie Justin. 8:21. Dobra mam dziewięć minut. Szybko włożyłam naczynia do zmywarki  i poszłam na korytarz się ubierać. Już otwierałam drzwi, gdy usłyszałam klakson samochodu. Zamknęłam dom i chwilę później siedziałam w samochodzie.
- Hej.- pocałowałam go w policzek.
- Cześć.- uśmiechnął się.- Ładnie dzisiaj wyglądasz.- zlustrował mnie.
- Dziękuję, ty też niczego sobie.- zaśmiałam się z chłopakiem.
- Jak było u dziadków?- zapytał jak jechaliśmy.
- Nie byliśmy bo dziadek był w pracy.- westchnęłam.- Ale przyjadą w sobotę.- wyjaśniłam a chłopak kiwnął porozumiewawczo głową.
Muszę przyznać, że był dzisiaj jakiś uśmiechnięty. Nie wiem z jakiego to powodu, ale to w sumie dobrze.
- Jak się czujesz?- zapytałam po chwili.
- Co masz na myśli?- oderwał na chwilę wzrok z jezdni.
- No wiesz... Naszą wczorajszą rozmowę.- zagryzłam dolną wargę.
- Dobrze, a jak mam się czuć?- wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Nie żałujesz, że mi powiedziałeś?- popatrzyłam na niego i bałam się co odpowie.
- Nie, nigdy. Już dawno chciałem ci to powiedzieć, ale nie wiedziałem jak.- oblizał usta nadal wpatrując się w drogę.
Już nic nie odpowiedziałam po prostu się uśmiechnęłam. Miło było to usłyszeć.
- Cześć.- przywitałam się ze wszystkimi jak już weszliśmy do szkoły.
- Hej.- odpowiedzieli.
- A wy co tak razem?- podniósł jedną brew Ryan.
- Nie kłócimy się już zapomniałeś?- teraz ja podniosłam jedną brew.
- Ahh, tak, podoba mi się.- wyszczerzył się.
- Mi też.- uśmiechnął się Justin.
Czułam, że robię się lekko czerwona. Dobrze, że zadzwonił dzwonek a ja poszłam po książki do swojej szafki.
Lekcje mijały powoli i nudno. Z resztą jak zawsze. A to dopiero wtorek.
- Olivia.- pyrgnęła mnie w ramie Elena, gdy siedzieliśmy na stołówce.
- Hym?- zerknęłam na nią i zobaczyłam jak porusza śmiesznie brwiami.
- W poniedziałek twoje urodziny.- uśmiechnęła się cwanie.
- I?- zmarszczyłam czoło.
- I będzie projekt x!- klasnęła podekscytowana w dłonie.
- Cicho!- uciszyłam ją bo parę osób popatrzyło w naszym kierunku.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Oj uwierz, wiem.- zaśmiałam się z jej entuzjazmu.

*

Tak właśnie minęło parę następnych dni. W sobotę przyszli do nas dziadkowie. Stęskniłam się za nimi. Dużo rozmawialiśmy o tym jak to będzie w moje urodziny i próbowałam namówić mamę żebym mogła nie iść na drugi dzień do szkoły. Na początku nie chciała się zgodzić, ale później uległa. Tata tylko machnął na to ręką bo od razu się zgodził. Tak jak postanowiliśmy tata z mamą jadą na urlop na cały tydzień a ja będę mieć wolną chatę. Dziadek zabrał w sobotę rzeczy Nicka. Zostanie u dziadków, ponieważ ja musiałabym zawozić go codziennie do szkoły, gotować i te inne a babcia zrobi to lepiej, po za tym od nich ma bliżej do szkoły. W poniedziałek wstałam tak jak zwykle do szkoły. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie.
- Olivia.- zatrzymała mnie mama, gdy weszłam do kuchni.- My zaraz jedziemy, więc posłuchaj...
Usiadłam na krześle przy wyspie i czekałam aż mama da mi wykład. 
- Tutaj masz pieniądze jakby czegoś ci zabrakło. Dajemy ci z tatą tylko sto dolarów, ponieważ jedzenie masz a babcia w razie co przyjedzie z obiadem lub pójdziesz do nich, ale to w razie jakbyś chciała coś ze spożywczaka. Tak jak mówiłam jedzenia masz dużo. Mogą przyjść do ciebie dziewczyny na noc gdybyś się bała. I my wracamy w sobotę w nocy.- uśmiechnęła się.
- Okey.- zaśmiałam się z mamy wykładu.- Rozumiem.
- A i jeszcze.- podeszła do mnie z powrotem i właśnie tata wszedł do kuchni z małym tortem.- STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM!
- Tylko nie to!- zakryłam twarz dłońmi. Nie lubię jak ktoś mi śpiewa, ponieważ nie wiem co mam wtedy robić. Jestem zawsze czerwona jak burak.
Jako pierwszy podszedł do mnie Nick i złożył mi życzenia.
- Wszystkiego najlepszego.- wręczył mi małą różową różę.- Życzę ci szczęścia z Justinem.- na te słowa zrobiłam duże oczy a on się zaśmiał. Mama tylko wydała z siebie coś w stylu "Aww" a tata też lekko się śmiał.
- Dziękuję.- powiedziałam ze śmiechem.
- Wszystkiego najlepszego kochanie.- podeszła do mnie mama i mnie ucałowała. Dodała jeszcze do tego życzenia i następnie tata zrobił to samo.
- Moja mała córeczka ma już siedemnaście lat.- przyłożył ręce jak do modlitwy do ust.
- Już nie przesadzajcie.- machnęłam ręką.
- A tak poza tym.- powiedział tata i podszedł do szafki wyjmując mała torebeczkę.- To dla ciebie ode mnie i Nicka.- wręczył mi prezent.
- Nie musieliście.- ucałowałam ich.
Otworzyłam torebeczkę i była w niej bransoleta na śliwkowym sznureczku z srebrną przywieszką w kształcie nutki.- Dziękuję!- znów ich ucałowałam. 
- Wiedziałem, że ją chciałaś na święta ale nie wiedziałem z Nickiem co ci kupić.- uśmiechnął się.
- Jest piękna.- uśmiechnęłam się i chwilę później jedliśmy już wszyscy ciasto. Później poszłam odprowadzić rodziców do samochodu i pomogłam im z bagażami.
- Ale pamiętaj.- zaczęłam mama.- Jakby coś się stało to dzwoń do nas i bądź grzeczna. Babcia będzie cię odwiedzać.
- Dobrze mamo.- jęknęłam.- Jedzcie już, bo dojedziecie tam jutro.
- Dobrze. To do zobaczenia za tydzień.- ucałowałam mnie.
- Cześć staruchu.- podszedł do mnie tata i mocno uściskał.- Niedawno byłaś taka malutka.- pocałował mnie w czubek głowy.
- Tatoo.- westchnęłam.
- No już, już. Trzymaj się i nie pij!- powiedział i wsiadł do samochodu.
- Jedzcie już!- poganiałam ich.
- Jak wrócimy chcę żeby mój dom był w całości!- krzyknął z auta a ja się zaśmiałam.
- Będzie ciężko!- odkrzyknęłam i tata tylko pokręcił głową w rozbawieniu.
- Pa!- krzyknęli i pojechali.
Jeszcze chwilę stałam z Nickiem i im machałam po czym zaczęliśmy się zbierać do szkoły. Odwiozłam go i ucałowałam w policzek a on jeszcze raz życzył mi wszystkiego najlepszego i dobrej zabawy dzisiaj.
W szkole jak to w szkole, wszyscy śpiewali mi sto lat a ja walnęłam buraka i zakryłam się dłońmi. Dziewczyny powiedziały, że będą u mnie o osiemnastej żebyśmy się przygotowały. Szczerze mówiąc trochę się boję dzisiejszego wieczoru. Lekcję szybko minęły a ja pojechałam do domu wszystko ogarnąć. W domu szybko zjadłam obiad i babcia zadzwoniła, że już jedzie. Po piętnastu minutach była z dziadkiem i przywieźli mi jedzenie chodź mówiłam, że nie chcę.
- Zjesz jutro. Na pewno będziesz głodna.- włożyła jedzenie do lodówki.
- Właśnie, słuchaj babci. Musisz jeść.- pokazał na mnie palcem dziadek i się zaśmiał.
- Uhg.- zirytowałam się. Chyba wszystkie babcie wciskają jedzenie wnuczkom.
- A teraz z dziadkiem chcemy ci dać coś od nas.- podeszła do mnie babcia.- Wszystkiego najlepszego moja kochana wnuczko. Jesteś już taka duża.- przyglądała mi się uważne. Później dziadek złożył mi życzenia i widać było, że jest wzruszony tym, że to tak szybko zleciało.
To co będzie za rok na osiemnastkę...
- To dla ciebie.- dziadek wręczył mi pudełko. Szybko je otworzyłam i zobaczyłam długie srebrne kolczyki.
- Aaa!- krzyknęłam podekscytowana.- Ją piękne! Jeju dziękuję wam.- rzuciłam się na nich.
- Nie ma za co skarbie.- zaśmiała się babcia.- Możesz je założyć dzisiaj.
- No przecież! Będą mi pasować do sukienki.- wyszczerzyłam się.
- Właśnie. Pokaż nam ją.- powiedział dziadek, a ja pobiegłam na górę po moje cudo.
- Śliczna.- uśmiechnęła się kobieta.
Później dałam im ciasta, które zostawiliśmy specjalnie rano i pojechali do domu. Powiedzieli, że przyjadą jutro a dzisiaj już dadzą mi spokój. Bardzo mi się podoba ten pomysł.
Szybko w salonie poodsuwałam kanapę, fotele i ławę w rogi żeby zrobić miejsce. Drogocenne rzeczy i, które mogłyby zostać zbite pochowałam. Moją spiżarnie pod schodami zamknęłam, ponieważ wolałabym żeby tam nikt nie wchodził i nie wiem co by tam robili... To samo z pokojem mojego brata, sypialnią rodziców, gościnnym i oczywiście moim. Nikt nie ma prawa tam wejść! Gdy już wszystko było ogarnięte dziewczyny przyszły.
- Kto zaczyna dziką imprezę?- powiedziała wchodząc do domu Lily.
- My!- krzyknęłyśmy wszystkie.
Fajnie bo dziewczyny wzięły rzeczy na co najmniej trzy dni. Nie chcę być sama w domu przez tydzień. Dobra to my się weźmiemy za dekorowanie a ty we włóż alkohol do lodówki.
Zrobiłam to co kazały i wzięłam się za jedzenie. Do misek nasypałam chipsy, żelki i te inne. Położyłam to wszystko na stole w salonie.
- Wow!- powiedziałam, gdy tylko tam weszłam. Do żyrandola przymocowały kule dyskotekową i porozrzucały serpenty. Pomogły mi pozanosić napoje i poszłyśmy się szykować, bo za godzinę przychodzą goście. Poszłyśmy z dziewczynami napić się po kieliszku wódki, ponieważ nie chcemy się upić do nieprzytomności.
- A tak w ogóle ile przyjdzie osób?- zapytałam wchodząc do pokoju.
- Nie wiem.- wzruszyła ramionami Elena.- Zaprosiłyśmy prawie całą szkołę.
- Co!?- otworzyłam szeroko oczy.
- No co?- popatrzyła na mnie niewinnie.- Będziemy się dobrze bawić.
- Yhym. Chyba na serio mój dom nie będzie w jednym kawałku.- westchnęłam i wyciągnęłam z szafy moją sukienkę.
- O mój Boże!- krzyknęły, gdy zobaczyły mój zestaw.
- Jest piękny!- pisnęła Lil.
- Noo.- przyznała Elena.
- No wiem, wiem. Pokażcie swoje.- poganiałam je.
Po obgadaniu wszystkiego i pokazaniu sukienek poszłam się umyć. Dziewczyny poszły do łazienki w pokoju Nicka i na korytarzu.
- Zrobię ci makijaż.- powiedziała Lily i mnie pomalowała. Elena za to zrobiła mi piękne loki.
Gotowe aż oniemiałyśmy. Dziewczyny wyglądały pięknie. Muszę przyznać, że też wyglądałam niczego sobie.
- Kurwa, dziewczyno!- powiedziała Lily i zakryła usta ręką.- Wyglądasz jak milion dolców.
- Bez przesady.- zaśmiałam się.
- Lepiej niech cię dzisiaj chłopaki pilnują, bo jak jakiś się do ciebie przyczepi to się nie odklei.- powiedziała Elena.
- Dobra już dobra.- machnęłam ręką.- Wszystkie wyglądamy oszałamiająco.
- Zgodzę się z tym.- podniosła dumnie głowę El.
- Tak, a ja Lily w szczególności z tym dekoltem.- zauważyłam.
- Ej! Podobała mi się ta sukienka to nie moja wina.- próbowała się trochę zakryć.
- Oj daj już spokój jest dobrze. Teraz chodźcie, trzeba zrobić sobie zdjęcie.- powiedziałam i ustawiłyśmy się do dużego lustra w moim pokoju.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, ale dziewczyny poszły otworzyć. Na pewno pierwsi goście. Chwilę później muzyka zaczęła dudnić na cały dom. Była już 20:30. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, poprawiłam usta szminką i zeszłam do reszty na dół. Ludzi życzyli mi tylko wszystkiego najlepszego a ja tylko kiwałam głową i się uśmiechałam. Gadałyśmy z dziewczynami i zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłyśmy i otworzyłyśmy. Stali tam Justin z Chazem i Ryanem. Mieli szeroko otwarte oczy i rozchylone usta. Zaśmiałyśmy się lekko. Justin zlustrował mnie od stóp do głowy i oblizał usta.
- Zróbcie zdjęcie.- powiedziałam po chwili i chłopacy się ocknęli.
- A tak, tak.- weszli do środka.
- Wszystkiego najlepszego.- przytulił mnie i ucałował w policzek Ryan.
- Sto lat moja księżniczko!- wyściskał mnie Chaz i ucałował.
- Wszystkiego najlepszego Livi.- powiedział Justin i podszedł do mnie.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się nieśmiało.
Poczułam ciepłe usta na policzku i chwilę później umięśnione ramiona mnie objęły.
Widziałam jak wszyscy mają wymalowany uśmiecha na twarzy a moje policzki po raz drugi dzisiaj zrobiły się różowe.
- Dobra.- klasnął w dłonie Chaz.- Mamy coś dla ciebie piękna.- powiedział i Ryan wręczył mi pudełko. Otworzyłam je i zobaczyłam album z naszymi zdjęciami. Każdy się w nim wpisał. To było piękne. Czułam, że do oczu napływają mi łzy.
- Dziękuję.- powiedziałam i ich wszystkich przytuliłam.- Kocham was tak bardzo.
- Aww.- zagruchali.- My ciebie też, ale nie płacz bo się rozmażesz.
Poszłam zanieść wszystko do pokoju i sprawdzić czy na pewno drzwi od pokoi są pozamykane.
- A teraz chodźmy się bawić!- krzyknął Ryan i poszliśmy się napić.
- Uwaga!- krzyknął Justin i stanął na stół.- A teraz zaśpiewajmy sto lat dla naszej solenizantki!- skarciłam go wzrokiem, ale on się uśmiechnął i wystawił do mnie rękę. Pomógł mi wejść na stół i wszyscy zaczęli śpiewać. Jak zwykle zakryłam twarz rękoma i poczułam jak Justin mnie obejmuje. Wszyscy stali i śpiewali, trzymając w górze kubki z alkoholem.
Później bawiłam się ile wlezie. Nie żałowałam sobie alkoholu, ale nie chciałam się też mocno upić. Chcę coś pamiętać z dziś. Tańczyłam z dziewczynami cały czas. Chłopaki się później do nas przyłączyli. Śpiewaliśmy ile sił w płucach. Śmiałam się prawie cały czas ale nie dlatego, że byłam pijana tylko po prostu z chłopaków i ich tańca a raczej jego brakiem.
Wypiłam jak na razie piwo i dwa drinki. Dobra trzy, bo właśnie po niego poszłam. Kręciło mi się trochę w głowie. Wiem, że przetańczyłam dzisiaj chyba ze wszystkimi chodź jedną piosenkę, nawet z Justinem tańczyłam. To było miłe muszę przyznać... Tańczyliśmy wolnego. Miałam ręce na jego szyi a on objął mnie mocno w pasie jakby bał się, że ucieknę. Dobrze było widzieć nas wszystkich. Ja tańcząca z Jusem, Lily z Chazem, a Ryan z Eleną.
- Livi?- szepnął w moje ucho.
Przeszły mnie dreszcze. Jego ciepły oddech odbił się od mojej skóry.
- Tak?- zapytałam trzymając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Mam dla ciebie prezent.
- Przecież już mi daliście.- podniosłam głowę żeby na niego spojrzeć.
- Tak, ale to będzie prezent ode mnie.- uśmiechnął się lekko.- Musimy stąd iść.
- Amm, dobrze, ale co z imprezą?- zapytałam niepewnie.
- Nie martw się, dziewczyny się tym zajmą.- pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi. Lily i Elena puściły mi tylko oczko. Nie wiedziałam o co chodzi.
Podeszliśmy do samochodu Justina. Otworzył mi drzwi żebym mogła wejść. Chwilę później już jechaliśmy.
- Gdzie mnie zabierasz?- zapytałam zerkając na niego.
- Po prostu mi zaufaj.- był skupiony na drodze.
Było już ciemno, więc nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale patrząc na zegarek na desce rozdzielczej zauważyłam, że jedziemy już około dwudziestu minut.
- Zamknij oczy.- popatrzył na mnie, gdy zaparkował.
- Co!?- zrobiłam duże oczy na co chłopak głośno westchnął.
- Po prostu zamknij oczy.
 Zrobiłam to niepewnie i słyszałam jak wychodzi z samochodu. Później drzwi od mojej strony się otworzyły i poczułam jak ktoś mnie bierze na ręce.
-Co ty robisz!?- krzyknęłam spanikowana.
- Nie podglądaj.- popatrzył mi w oczy.
- To mnie postaw.- rozkazałam.
- Nie, postawię cię na miejscu.- powiedział stanowczo.- Zamknij oczy i nie podglądaj.
Popatrzyłam na niego dziwnie a on przewrócił oczami.
- Proszę?- mówił zirytowany.
- Doobra.- westchnęłam i zamknęłam oczy.- Ale jestem ciężka.
- Nie czuję nawet, że cię trzymam.- zaśmiał się.
-Oj zamknij się.
Przez cały czas miałam zamknięte oczy. Dopiero po jakiś pięciu minutach chłopak mnie postawił.
- Możesz otworzyć.- powiedział i miał uśmiech na ustach.
Niepewnie to zrobiłam i ujrzałam koc na środku ze świecami dookoła. Otworzyłam z wrażenia usta po czym rozejrzałam się i zobaczyłam, że znów jesteśmy nad tym jeziorem co parę dni temu. Oczy zaczęły mnie piec. Odwróciłam się w stronę chłopaka a on trzymał w rękach bukiet różowych róż.


- Mówiłem, że cię tutaj niedługo zabiorę.- uśmiechnął się i do mnie podszedł.- To dla ciebie.- wręczył mi kwiaty.
Wzięłam je od niego. Ręce mi się trzęsły.
- J-justin, t-to ty zrobiłeś?- jąkałam się.
Chłopak tylko skinął lekko głową.
- Mam coś dla ciebie.- podszedł bliżej i wyjął z kieszeni pudełeczko. Chwilę później zapiął mi na szyi naszyjnik. Wzięłam go w dłonie i otworzyłam. Był srebrny w kształcie kółka. W środku było nasze wspólne zdjęcie, gdy byliśmy dziećmi a po drugiej zrobione kiedy byliśmy razem jeszcze miesiąc temu. Na wierzchu był wygrawerowany napis "Old love doesn't rust".
- Jest piękny.- jedna łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją otarłam.- Dlaczego?- zapytałam i zły zaczęły mi spływać po policzkach jak strumień.
- Nie rozumiesz.- pokręcił głową.- Nie daję już rady Olivia. Nie mogę bez ciebie żyć. Codziennie o tobie myślę. Nie mogę spać, bo ty też tam jesteś. Nie mogę wytrzymać jak widzę, że rozmawiasz z innym chłopakiem. Nienawidzę, gdy patrzysz na mnie z żalem w oczach, którego nikt oprócz mnie nie widzi... Wiem, że to przeze mnie i to mnie zabija od środka. Nigdy sobie nie wybaczę, że się przez mnie pocięłaś i płakałaś nocami. Tylko ty mnie rozumiesz... Nie mogę już tak.- pociągnął za końce swoich włosów.
- C-co?- nie mogłam opanować łez.- Przecież t-ty powiedziałeś, że chciałeś mnie wykorzystać.
- Musiałem ci to powiedzieć!- wybuchł.- Nie mogłem cię narażać na niebezpieczeństwo!
- O czym ty Justin mówisz?- nie wiedziałam co się dzieję.
- Nie jestem dla ciebie dobry Livi.- złapał moją dłoń.- Ale bez ciebie jestem nikim... Czujesz?- przyłożył moją dłoń do swojej piersi.- Przy tobie zawsze bije szybciej.
- J-ja nie rozumiem.- zabrałam rękę i odsunęłam się na krok.
- Ja też tego nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Nawet nie wiesz co ty ze mną robisz.- pokręcił głową.- Jeszcze żadna dziewczyna tak na mnie nie działała... Nawet Caitlin.
Popatrzyłam na niego zszokowana.
- J- ja nie wiem co mam powiedzieć.- czułam, że moje nogi robią się jak z waty.
- Nic nie mów... Po prostu ja już nie mogłem wytrzymać z ukrywaniem tego. Gdy przyjechałaś ja przestałem robić różne rzeczy. Nie spałem z żadną dziewczyną od kiedy wróciłaś.- wytłumaczył.
- A impreza u Matta?- podniosłam jedną brew.
- Tak, to było tylko wtedy.- zaśmiała się.- Ale po za tym nic! Gdybym to zrobił obwiniałbym siebie, że cię zraniłem.- popatrzył prosto w moje oczy.- To nie ma sensu.- spuścił głowę.- Powiedz, że nic do mnie nie czujesz i nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, to zrozumiem.
- Nie mogę tego powiedzieć.- powiedziałam prawie niesłyszalnie, ale chłopak to usłyszał i podniósł głowę. W jego oczach widziałam płomyk nadziei.
- Co?- popatrzył tak samo zszokowany jak ja.
- Nie mogę tego powiedzieć, bo coś do ciebie czuję.- potarłam nieśmiało rękę.
Chłopak w nieoczekiwanym momencie przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Na początku się trochę przestraszyłam, ale oddałam pocałunek. Był taki namiętny i zarazem delikatny. Czułam stado motyli w brzuchu.
- Proszę daj mi jeszcze jedną szansę. Zacznijmy od początku.- powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Nie wiem, jeśli znów się wszystko zepsuje?- byłam niepewna co do tego.
- Nic się nie zepsuje. Będę się starał. Jeśli tak to dam ci spokój już za zawsze. Proszę zostań moją dziewczyną.
Jego głos wypalał mnie od środka. Wiedziałam, że to są prawdziwe słowa.
- Dobrze.- kiwnęłam lekko głową.
Chłopak uśmiechnął się i mnie podniósł. Okręcił nas kilka razy wokół osi. Chciał mnie postawić, ale ja w tych zabójczych szpilkach się potknęłam i się wywróciliśmy zanosząc śmiechem.
Popatrzył mi prosto w oczy i oblizał usta.
- Kocham cię.- szepnął.
- Kocham cię.- złączyłam nasze usta.
________________________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ












15 komentarzy:

  1. jezu kochanie cieszę się, że dziś dodałaś jest cudowny <3 kckckckckc :* @heeeart_breaker

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww... brak słów na opisanie tego genialnego rozdziału ! Czekam do środy . Kckckc @BieberOliviaa

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwwwwwwwwww <3 wiedzialam ze do siebie wroca <3 zgadza sie ,,stara milosc nie rdzewieje" <3 czekam na nn <3 @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  4. godfphkyfk;lfklgjfd;gl idealnyyy *,* i znowu są razem *o* <33 koocham tooo :') świetnie piszesz. czekam na nn ;)
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa brak mi słów cudowny !!!!!!!!! <3 Awww Justin był taki słodki <3 nie teraz nie napisze ci co mnie się podobało bo jestem zbyć naładowana emocjami poczekam chwile i wtedy <333 Aaaa kocham to i cb i t opowiadanie i wszystko <3 czekam na nn !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. OMB jaki słodki rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG... to było takie se-cute... Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.. <3 Lov ya

    OdpowiedzUsuń
  8. O MÓJ BOŻE tak tak tak !!!! tak ma być oni są dla siebie stworzeni kocham tego bloga <333333333333333333333 pisz dalej masz talent ^^ <33333333

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!! dzięki, dzięki, dzięki <3 kocham to opowiadanie! pisz dalej! czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny rozdzial kocham togo bloga kiedy nn bede czekac. Justin jest taki slodki :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. O Jezusiu tak tak tak !!
    Znowu są razem !!!
    Aawwww słodki rozdział ♥
    Czekam na NN
    ~@Claudiaa95

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeejku może w końcu im się uda... liczę na to.. Kocham to opowiadanie... <3 Lov ya

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg rozpłakałam się na końcu <3 wreszcie razem!

    OdpowiedzUsuń
  14. ten rozdział był cudowny, słodki szalony i wgl *.* rycze :c CUDO :* Masz talent i go wykorzystaj kochana ;* i jeszcze ta piosenka i to stara miłość nie rdzewieje < 3 bożee :(

    OdpowiedzUsuń