POV JUSTIN
Ty idioto! Nie nazywałeś jej tak od kiedy byliście mali. Nie zdziwię się, że wszyscy patrzeli na mnie zszokowani. Olivia zakrztusiła się sokiem, który właśnie piła. Zmieszałem się trochę przez tą sytuację.
*flashback*
(7 lat temu)
- Livi! Chodź zobacz jakie piękne jezioro.- krzyknąłem i pociągnąłem ją za małą rączkę.
-Jak mnie nazwałeś?- zaśmiała się słodko.
- Livi.- powtórzyłem.- Będę tak na ciebie mówił.- uśmiechnąłem się.- Nikt tak na ciebie nie mówi, dlatego jesteś moja.- pocałowałem ją w policzek a dziewczynka zakryła twarz rączkami.
- Podoba mi się.- uśmiechnęła się.
*koniec fashback'u*
- Nic ci nie jest?- poklepałem ją lekko w plecy.
- Nie, nie.- odkaszlnęła.
- Zbladłaś.- powiedziała Elena.
- Nic mi nie jest po prostu się zakrztusiłam.- tłumaczyła się.
- No dobrze.- westchnęła El.
Siedzieliśmy aż nie zadzwonił dzwonek. Olivia już się nie odzywała, z resztą ja też. Byłem nadal tym zakłopotany, że nazwałem ją "Livi". Wymknęło mi się.
- Dobra, to my idziemy na lekcję.- powiedziała Elena i wszyscy się porozchodziliśmy do swoich klas.
Miałem moją ukochaną matematykę.
- Panie Bieber.- zerknęła na mnie Pani Smith.- Do odpowiedzi.
- Nie.- powiedziałem krótko nawet na nią nie patrzeć.
- Ale to nie było prośba.- dodała trochę poirytowana.
- Nie będzie mi Pani rozkazywać.- zaśmiałem się bez humoru.
- Słucham?- zrobiła duże oczy na co przewróciłem oczami.- Do odpowiedzi.- wskazała reką miejsce obok siebie.
- Ile razy mam mówić nie?- zmrużyłem na nią oczy.
- Słuchaj Bieber.- zaczęła zła, ale jej przerwałem.
- Nie, to ty posłuchaj.- pochyliłem się do przodu.- Uwzięłaś się na mnie babo. Nigdzie nie idę.
- Do dyrektora!- krzyknęła i myślałem, że zaraz eksploduje.
-W końcu!- udawałem, że dziękuję Bogu.- Nie muszę siedzieć i wysłuchiwać zrzędzenia jakieś baby.- powiedziałem i wyszedłem z klasy.
- Dzień doby.- powiedziałem, gdy już wszedłem do gabinetu dyrektora.
- O Bieber! Dawno cię tutaj nie widziałem.- powiedział i wcale nie był zaskoczony.- Miałem nadzieję, że już nie będziesz rozrabiał, ale nadzieja matką głupich.- pokręcił głową.
- No niestety.- usiadłem na przeciwko niego.
- Co cię do mnie sprowadza?- zadał to pytanie co zawsze zadaje.
- Pani Smith.- splunąłem.
- Nie chciałeś iść do odpowiedzi, co?- podniósł jedną brew do góry.
- Taa.- westchnąłem znudzony.
- Dobra, niestety muszę cię ukarać, więc jak zwykle godzina kozy po lekcjach.- wzruszył ramionami.
- Spoko.- przytaknąłem.
- Możesz już iść.- powiedział a ja tak właśnie zrobiłem.
Nie wracam już na lekcję z tą idiotką. Ona jest nieźle pierdolnięta w czachę.
- I co? Znów koza?- zapytał Ryan wychodząc z klasy.
- Standard.- przewróciłem oczami.
- To my się zbieramy stary.- oznajmił Chaz i się pożegnał.
- Widzimy się jutro.- powiedział jeszcze Ryan i poszli.
Albo mi się zdaję albo właśnie dziewczyny też teraz kończą. Widziałem Lily i Elenę, ale nie Olivię.
- Gdzie Olivia?- zapytałem, gdy tylko dziewczyny do mnie podeszły się pożegnać.
- Ma dzisiaj poprawę z chemii.- powiedziała Lily i pocałowała mnie w policzek.
- To my idziemy, trzymaj się.- to samo zrobiła El.
- Dzięki.
Później zadzwonił dzwonek i siedziałem cholerne czterdzieści mięć minut w sali z jakimiś cymbałami. Czekałem tylko żeby ten dzwonek zadzwonił a ja się skąd zmyję.
- Wreszcie!- powiedziałem sam do siebie i wyszedłem z klasy.
Szedłem w stronę wyjścia i przy szafkach ujrzałem Olivię. Właśnie zakładała torbę na ramię i szła już w stronę drzwi.
- Ej! Gdzie się tak śpieszysz piękna?- krzyknąłem na co się odwróciła zaskoczona.
- A ty nie skończyłeś przypadkiem godzinę temu lekcji?- wskazała na drzwi za sobą.
- Tak, ale to ja zadałem pierwszy pytanie.- podszedłem bliżej.
- Musiałam napisać sprawdzian z chemii i chcę iść do domu szybko bo idę dziś z mamą do babci.- wyjaśniła.
- Yhym.- wymruczałem, że rozumiem.
- A ty? Znów koza, prawda?- zrobiła minę typu "serio Bieber, serio?"
- Tak jakby.- uśmiechnąłem się lekko.- To może chociaż cię odwiozę do domu?- zaproponowałem.
- Nie musisz, też jestem samochodem.- wyprostowała.
- Ale ja nalegam.- posłałem jej mój uśmiech.
- Nie naprawdę dziękuję, ale dojadę.- odmawiała.
- Proszę.- zrobiłem minę zbitego psa.- Jutro po ciebie przyjadę, żebyś nie musiała iść na pieszo.- namawiałem ją.
- Doobra, ale przestań już.- westchnęła zrezygnowana i ruszyła w stronę wyjścia a ja za nią.
Otworzyłem jej drzwi od pasażera i sam chwilę później siedziałem za kierownicą. Na początku nic nie mówiliśmy tylko Olivia zapytała czemu bylem w kozie.
- Nazwałeś mnie dzisiaj Livi.- powiedziała po chwili.
- Tak, przepraszam.- odchrząknąłem.
- Nic się nie stało. Lubię jak tak na mnie mówisz.- uśmiechnęła się lekko w moją stronę.
- To będę tak mówił.- powiedziałem i również się uśmiechnąłem.
Później jechaliśmy już w ciszy aż dojechałem pod dom dziewczyny.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się.
- Nie ma za co.- oddałem tym samym.- Jutro będę po ciebie o 8:30.
- Dobrze, ale mogę iść na pieszo. Przewietrzę się...
- Nie, ja chciałem żebyś ze mną jechała i zostawiła samochód pod szkołą, dlatego jutro po ciebie przyjadę.- namawiałem ją.
- No okey.- westchnęła. Zbliżyła się do mnie i pocałowała w policzek.- Do jutra.
- Do jutra.- uśmiechnąłem się lekko.
Ja pierdole... Pocałowała mnie, czyli zaczyna mieć do mnie chodź trochę zaufania? Mam nadzieję, że tak.
POV OLIVIA
Gdy Justin mnie odwiózł i pocałowałam go w policzek to czułam się już lepiej z tą świadomością, że się nie kłócimy. Pocałowałam go dlatego, że tak się witam z Ryanem i Chazem a jak znów mamy być "przyjaciółmi" to, to jest normalne.
- Cześć.- powiedziała mama jak tylko weszłam do domu.
- Hej.- zaczęłam się rozbierać.
- Znów Justin cię odwiózł.- uśmiechnęła się.
- Tak i przyjedzie po mnie bo samochód zostawiłam pod szkołą.- mówiłam jakbym była chora albo coś.
- Czemu?- dopytywała.
- Chciał mnie po prostu zawieźć.- westchnęłam zirytowana tym wypytywaniem.
- No doobra. Już cię nie wypytuję.- podniosła ręce w geście obronnym.- Chodź na obiad.
- A co z dziadkami?- zmarszczyłam brwi.- Mieliśmy do nich jechać.
- Tak, ale dziadek pojechał do pracy a babcia powiedziała, że nie musimy przyjeżdżać. Przyjdzie do nas w sobotę.- wyjaśniła.
- Aaa, okey.- przytaknęłam i poszłam do jadalni.
Jedliśmy w spokoju tylko rodzice dopytywali mnie w sprawie urodzin.
- Nie musisz mi tato nic kupować. Mama kupiła mi sukienkę i buty na urodziny, powiedzmy, że to od was obojga.- grzebałam widelcem w ziemniakach.
- Nie, mnie przy tym nie było.- tłumaczył.
- Nie muszę nic dostać. Przecież dostałam samochód, zapomnieliście?- popatrzyłam na nich.
- No tak, ale chociaż jakiś drobiazg.- westchnął.
- Kup mi czekoladę, ucieszę się.- zachichotałam.
- Ahh, no dobra, jeśli tak bardzo chcesz.- również się zaśmiał.
Później poszłam do swojego pokoju odrobić lekcję i się przygotować na jutro. Chciałam już iść się przygotować do kąpieli, ale dostałam sms-a.
Od: Justin
Hej Livi ;) Co robisz? Chciałabyś iść ze mną się przejść? Nie chce mi się siedzieć w domu ;c
Zdziwiłam się trochę, że Justin piszę do mnie. Myślałam, że pójdzie na jakąś imprezę.
Do: Justin
Hej. Mogę iść, w sumie mi też się nie chce siedzieć w domu.
Od: Justin
Okey :) Będę za piętnaście minut.
Już nic nie odpisałam, po prostu poszłam się ubrać. Co prawda jest dopiero 17:26. Szybko wzięłam rzeczy i zeszłam na dół.
- Tato! Idę z Justinem się przejść. Będę niedługo.- zaczęłam ubierać buty.
- Nie!- znów się zaczyna.
- Boże... Przestań w końcu! Zamknij mnie w pokoju najlepiej.- zbulwersowałam się.- Puszczasz mnie na imprezy a na spacer nie chcesz.
- Dobra.- westchnął.- Ale wróć niedługo, jutro szkoła.
- Yhym. Pa!- powiedziałam i wyszłam.
Chłopak właśnie podjechał. Wsiadłam szybko i ruszyliśmy przed siebie.
- Gdzie jedziemy?- zapytałam.
- Na przejażdżkę.- zerknął na mnie.
- Okey, ale muszę być wcześnie w domu.- wyjaśniłam.
- Spokojnie. Odwiozę cię.- zapewnił mnie.
Jechaliśmy w dwadzieścia minut w ciszy. To nie była niezręczna cisza, tym razem było przyjemnie. Wpatrywałam się w drogę przede mną i słuchałam piosenek, które właśnie leciały w radiu. W końcu Justin zaparkował nad jakimś jeziorem. W sumie nie wiem, bo było ciemno. Nawet nie zauważyłam jak stał już po mojej stronie z otwartymi drzwiami abym mogła wyjść.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam idąc obok chłopaka.
- Zaraz zobaczysz.- szedł przed siebie z uśmiechem na twarzy.
- Tylko, że ja nic nie widzę, bo tu jest ciemno jak w dupie. Zaraz zaliczę glebę.- pokręciłam głową a chłopak się tylko cicho zaśmiał.
- Daj rękę.- wystawił rękę w moją stronę. Popatrzyłam na niego pytająco.- Żebyś się nie wywróciła.- przewrócił oczami a ja złapałam niepewnie jego dłoń.
- Daleko jeszcze?- zapytałam, gdy szliśmy już około dziesięciu minut.
- Właściwie już.- zatrzymał się, ale nie puścił mojej ręki. Nie przeszkadzało mi to. Czułam się bezpieczniej. To dziwne, że chłopak trzymając cię tylko za rękę czujesz się bezpieczną.
- Tu jest pięknie.- patrzyłam na płynącą wodę przed mną.
- Tak, a pamiętasz to miejsce?- zapytał z nadzieją.
Zastanawiałam się chwilę aż przypomniało mi się to miejsce.
*flashback*
(7 lat temu)
- Livi?- zapytał niepewnie Justin.
Wyglądał tak słodko.
Wyglądał tak słodko.
- Tak?- zapytałam stojąc i trzymając go za małą rączkę.
- Bo... Ja chciałem się o coś ciebie zapytać.- spuścił głowę.
- Po prostu to powiedz.- zaśmiałam się z jego nieśmiałości.
- Bo, czy ty... Chciałabyś... Zostać moją dziewczyną... To znaczy moją Livi?- zapytał i podrapał się po karku.
Patrzyłam na niego z uśmiechem.
- Tak!- krzyknęłam i się na niego rzuciłam.
Staliśmy i się przytulaliśmy, później wróciliśmy do rodziców na koc.
*koniec flashback'u*
- J-justin.- powiedziałam i zobaczyłam, że stoimy dokładnie w tym samym miejscu co siedem lat temu. Oczy mi się zaszkliły.
- Nie musisz nic mówić.- powiedział i mnie przytulił.
- Pamiętałeś.- zauważyłam i się bardziej w niego wtuliłam.
- Nie mógłbym zapomnieć.- nadal tulił mnie do siebie.
- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś.- odsunęłam się od niego kawałek żeby popatrzeć w jego oczy. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Chłopak się tylko uśmiechnął i wytarł moją łzę kciukiem.
- Zabiorę cię tutaj jeszcze nie raz i to już niedługo.- powiedział to takim delikatnym głosem.
I znów to uczucie. Znów jak go widzę i jesteśmy sami. Motyle w brzuchu. Przyśpieszone tętno.
Później szliśmy się przejść w wzdłuż jeziora. Przyjemnie było się przejść z Justinem i wytłumaczyć sobie parę spraw. Gdy już nas bolały nogi postanowiliśmy usiąść na jednej wysepce.
- Wiesz... Chciałbym żebyś coś widziała... Może to ciebie nie obchodzi, ale chcę ci to powiedzieć.- złapał się za kark zakłopotany.
- Nie, powiedz mi.- uśmiechnęłam się lekko w jego stronę żeby dać mu trochę wsparcia.
- Bo ja...- zaczął i się zaśmiał.- Nie wiem od czego nawet mam zacząć.
- Najlepiej od początku.- również się zaśmiałam.
- Tak.- uśmiechnął się i na mnie popatrzył.- Chodzi o to, że ludzie myślą, że jestem najgorszy. Boją się mnie w szkole, unikają mnie na korytarzach.- oblizał usta.- Ale ja taki nie jestem.- myślałam, że jego spojrzenie wypali mi dziurę w czole.- Ty wiesz o tym najlepiej.
Skinęłam lekko głową, że rozumiem i może kontynuować.
- To nie prawda, że spałem już z całą szkołą.
Gdy to powiedział podniosłam głowę i na niego popatrzyłam lekko zszokowana.
- Spałem tylko z Caitlin i Jasmine, ale ona to była moja zabawka, żeby się odstresować.- pokręcił głową.- popatrzył na widok przed siebie a ja się zdezorientowałam. Jaka do cholery Caitlin?
- Caitlin?- zapytałam zdziwiona.
- Tak, nie mówiłem Ci o niej. Była moją dziewczyną.- powiedział nadal wpatrując się w jezioro przed sobą.
Serce mi zaczęło szybciej bić.
- To było jak miałem piętnaście lat. Byliśmy ze sobą rok. Z nią pierwszy raz... No wiesz.- zaczął gestykulować ręką.
- Wiem.- powiedziałam szybko.
- Ale ona też wyjechała.- spuścił głowę a mi zrobiło się głupio.- Przeprowadziła się do Atlanty z mamą i Christianem.- powiedział z żalem w głosie.- To był nasz dobry kumpel. Teraz tylko utrzymujemy kontakt przez internet.- przyznał.
- Przykro mi Justin.- położyłam rękę na jego ramieniu.
- Taa, wtedy zrobiłem się jeszcze gorszy. Dlatego nie mam szacunku do dziewczyn.- popatrzył na mnie z współczuciem.- Olivia nie możesz mnie zostawić.- powiedział błagalnym głosem.
- Nie zostawię.- ścisnęłam lekko jego ramie, żeby dodać mu otuchy.
- Najpierw ty, potem ona. Nie dam rady.- zakrył twarz rękoma.- Ty znów mnie nienawidzisz. Nie wiem co mam robić. Wszystko spieprzyłem.
- Justin.- jeszcze chwila i się rozpłaczę.- Nie zostawię cię już nigdy.- przytuliłam go lekko do siebie.- Obiecuję.- pocałowałam go w czubek głowy.- Nie chodzi o to, że cię nienawidzę. Ja po prostu muszę sobie wszystko poukładać.
- Dziękuję.- objął mnie w talii.
_____________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham to skarbie !! Od dzis bede mowila kazdemu aby wolal na mnie Livia ahahah . Rozdzial bardzo , ale to bardzo piekny . @BieberOliviaa
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG jaki słodki rozdział *___*
OdpowiedzUsuńczekam na NN
~ @Claudiaa95 ♥
Świetny :)
OdpowiedzUsuńylukryjrtiotlwehr cudooowny *O*
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Cuuuudo boże ja to kocham dalej poproszę dalej i żeby Justin i Olivia byli ze sobą oni tak bardzo do siebie pasują żeby Justin powiedział jej prawdę a ona go zaakceptowała <3333333
OdpowiedzUsuńjaki cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńAaaaaaa cuuuudowny <3 To słodkie, że Justin ją zabrał nad to jezioro <3 Awwww ten rozdział był taki słodki <3 mam nadziej ze niedługo ahh sama nwm będą razem ? xd tak tego chce xd ale wszystko w swoim czasie <3 cudownie piszesz, jesteś genialna <3 kc <3 czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńo jezu ! *.* placze... ze wzruszenia ~! Justin jest taaaki słodki <3 ten rozdzial jesr cudownu <3 jejku i te wspomnienia <3 pamietal <3 czekam na nn <3 mam nadzieje ze beda razem <333 @YoBelieberPL
OdpowiedzUsuńkocham cię normalnie! :) czekam na nn misiu :) jesteś cudowna
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT :D
OdpowiedzUsuń